Rekonstrukcja rządu. Nowy superresort będzie miał co robić

Marek ChądzyńskiMarek Chądzyński
opublikowano: 2025-07-08 14:26

Od pierwszych zapowiedzi rekonstrukcji wiadomo, że ma dwa cele. Pierwszy to odchudzenie rządu, a drugi to zreorganizowanie jego pracy tak, by była bardziej spójna i skuteczna, zwłaszcza w gospodarce.

Z tego tekstu dowiesz się:

  • kiedy jest drugie spotkanie liderów koalicji 15 października
  • co będzie przedmiotem spotkania
  • jakie zadania czekają rząd po rekonstrukcji
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na stole leży pomysł powołania jednego dużego ministerstwa od gospodarki, z którego wyłączone byłyby szczególnie ważne obszary, na przykład energetyka. Tą miałby się zająć osobny resort.

Spotkanie liderów koalicji, które rozpoczęło się o godz. 18 we wtorek i zakończyło ok. 22, to dogrywanie personalnych szczegółów. Jeszcze przed nim było jasne, że koalicyjna Polska 2050 chciałaby mieć swojego wicepremiera, ale lider partii Szymon Hołownia nie chce wchodzić do rządu, jeśli inni liderzy koalicji tego nie zrobią na podobnych zasadach. Z punktu widzenia obecnego marszałka Sejmu mocną kandydatką na urząd wicepremiera jest minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej. Pytanie tylko, którym resortem miałaby kierować, bo na giełdzie nazwisk kandydatów na wicepremiera od gospodarki lepsze notowania ma minister finansów Andrzej Domański z KO.

Szczegóły zmian w rządzie premier Donald Tusk ma przedstawić w przyszłym tygodniu, Niezależnie od tego, w którą stronę pójdą zmiany w rządzie w jego gospodarczej części, i czym zakończy się personalna rozgrywka w koalicji, to już dziś można przyjąć, że są co najmniej trzy obszary, którymi trzeba będzie się zająć w ciągu najbliższych dwóch lat.

Co z polityką mieszkaniową

Nowy superresort będzie musiał zmierzyć się z wyzwaniem, z którym nie poradził sobie żaden rząd. Chodzi o stworzenie spójnej polityki mieszkaniowej. Coś trzeba będzie z tym zrobić, bo żaden pomysł obecnej ekipy nie został wdrożony w pełni. O program dopłat do kredytów, który miałby wspierać zakup mieszkań na własność, koalicjanci się nawet pokłócili, a rozwój budownictwa społecznego, oczka w głowie minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, rozbija się o brak finansowania.

Który kierunek zostanie ostatecznie wybrany? Jeśli to obecna szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej objęłaby stery nowego superministertwa, to można założyć, że właśnie budownictwo społeczne będzie wiodącym nurtem nowej polityki mieszkaniowej. Najważniejszy argument za jest taki, że jakiekolwiek wspieranie zakupów mieszkań na własność kończy się galopadą ich cen. Widać to było w czasie działania programu kredyt 2 proc., którego osią były dopłaty do oprocentowania kredytów. Program przygotowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości ruszył w połowie 2023 r., a już od czwartego kwartału Polska stała się liderem pod względem tempa wzrostu cen mieszkań w Unii Europejskiej i była nim przez cały 2024 r. Apogeum przypadło na pierwszy kwartał, gdy ceny wzrosły aż o 18 proc. rok do roku (co podajemy za Eurostatem).

Mocniejszy kandydat na wicepremiera do spraw gospodarczych, czyli Andrzej Domański, dziś minister finansów, do tej pory o mieszkaniówce nie miał okazji mówić zbyt wiele. Ale w nowej roli nie będzie mógł unikać tego tematu i będzie musiał szukać kompromisowego wyjścia. Bo wspierania budownictwa własnościowego nie chce porzucać koalicyjne Polskie Stronnictwo Ludowe, które wskazuje na silne przywiązanie Polaków do własności. Tak zwany odsetek własności jest wyższy w Polsce niż w zachodniej Europie. Obecnie ponad 87 proc. społeczeństwa mieszka w mieszkaniach własnościowych. Średnia dla UE to 69 proc.

Skąd wziąć pieniądze

Poza opracowaniem polityki mieszkaniowej nowy super resort będzie miał jeszcze jedno trudne zadanie: znaleźć pieniądze na finansowanie wydatków obronnych (które przecież nie będą spadać) i zmierzyć się z rosnącymi potrzebami ochrony zdrowia. Na dziś to dwa obszary, które dla finansów publicznych będą sporym obciążeniem, i to w krótkim czasie.

Skalę wydatków obronnych widać zarówno w budżecie centralnym, jak i w planie Funduszu Wspierania Sił Zbrojnych, który jest głównym narzędziem pozyskiwania pieniędzy na cele obronne. Roczne wydatki funduszu to – według planu na ten rok – 76,3 mld zł. Większość tych wydatków, bo 60,6 mld zł, ma być finansowana z długu. Poza FWSZ jest jeszcze budżet państwa. Tu w dziale obrona narodowa zaplanowano nakłady na 109,6 mld zł.

Wydatki na zdrowie to nieco większy problem, bo z kasy Narodowego Funduszu Zdrowia wyziera coraz większa dziura. Wpływy ze składki zdrowotnej, które są głównym źródłem finansowania NFZ, nie wystarczają na finansowanie jego wydatków, zatem trzeba fundusz dotować z budżetu. Według pierwotnego planu w tym roku dotacja miała wynosić 18,3 mld zł, ale już wiadomo że będzie dużo większa. Na razie mowa o 23,3 mld zł, ale i ta kwota może okazać się zbyt mała. Według wyliczeń Łukasza Kozłowskiego, ekonomisty zajmującego się finansami ochrony zdrowia i ubezpieczeń społecznych, tegoroczna dotacja powinna wynosić nawet 35-36 mld zł, żeby zapewnić pieniądze na wszystkie potrzeby NFZ.

To wszystko w czasach, gdy deficyt sektora finansów publicznych przekracza 6 proc. PKB, a według prognoz Komisji Europejskiej dług w przyszłym roku przekroczy już 65 proc. PKB. I będzie to największy poziom długu w historii.

Jak rozbujać inwestycje

Jednym z zarzutów najczęściej stawianych obecnemu rządowi jest brak spójnej strategii gospodarczej, w tym programu inwestycji. Owszem, w poszczególnych wypowiedziach ministrowie od gospodarki, w tym Andrzej Domański, sygnalizowali od czasu do czasu, co jest dla rządu ważne. A więc przede wszystkim energetyka i sprawne wykorzystanie pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy, za co z kolei odpowiada Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

W obu przypadkach sprawy idą jak po grudzie. W pierwszym obszarze przykładem braku sprawczości jest słynna ustawa wiatrakowa. Odblokowanie farm wiatrowych na lądzie poprzez zerwanie z zasadą 10h (odległość wiatraka od zabudowań nie mogła być mniejsza niż 10-krotnośc jego wysokości) było jednym z priorytetów Trzeciej Drogi i Platformy Obywatelskiej. Ustawa znosząca ten restrykcyjny zapis dopiero w ostatnich tygodniach wyszła z Sejmu, a jeszcze musi zająć się nią Senat.

W przypadku KPO rząd od początku miał utrudnione zadanie, bo Polska ma duże opóźnienie w uruchomieniu programu. Pierwszy wniosek o wypłatę pieniędzy został złożony dopiero w połowie grudnia 2023 r., dwa lata po starcie unijnego programu. KPO kończy się już 31 sierpnia przyszłego roku, rząd co prawda negocjuje wydłużenie okresu możliwości rozliczenia programu, ale i tak musi ścigać się z czasem. Na razie też nie widać efektów dotychczas wypłaconych środków z KPO w danych z gospodarki. Ekonomiści zakładają, że zobaczymy je dopiero na przełomie tego i przyszłego roku.