Dopiero 7 grudnia prezes Adam Glapiński ujawnił, że jako statutowy gubernator RP w Banku Światowym (BŚ) wstawił na posadę zastępcy dyrektora wykonawczego w regionalnej tzw. konstytuancie… Jacka Kurskiego, byłego prezesa TVP. Kadencje dyrektorskie w BŚ trwają dwa lata, zmiana następuje 1 listopada, fotel przynależny Polsce zwolniła Katarzyna Zajdel-Kurowska, która w okresie 2020-22 była głównym dyrektorem konstytuanty, natomiast wcześniej – 2018-20 – zastępcą.
Bank Światowy (BŚ) i Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) siedziby mają w federalnym kwartale Waszyngtonu. Wspólnie utworzyły 24 regionalne konstytuanty, których składy idą w poprzek innych struktur, a nawet granic kontynentów. Nasza ma mieszany skład europejsko-azjatycki: Szwajcaria, Polska, Serbia, Azerbejdżan, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan. Kiedyś regionalnym dyrektorem z automatu był Szwajcar, ale NBP udało się wywalczyć szwajcarsko-polską rotację, stąd Katarzyna Zajdel-Kurowska była dyrektorem. 1 listopada stanowisko przejął od niej szwajcarski menedżer Dominique Favre, przy nim zaś terminuje Jacek Kurski. Jeśli dotrwa, a za dwa lata prezesem NBP będzie Adam Glapiński, to całkiem realna jest opcja jego awansu od 1 listopada 2024 r. Na razie jako zastępca dyrektora otrzyma rocznie 226 480 USD, czyli po aktualnym kursie 1,015 mln złotych. Najciekawsze, że… bez jakiegokolwiek podatku! BŚ należy przecież do struktur ONZ, zatem zgodnie z art. 21 pkt. 82 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych jego pracownik zwolniony jest z wszelkich danin wobec Polski. Do pensji wypada doliczyć benefity, w tym grube ubezpieczenia medyczne i życiowe, szacowane rocznie w złotych na… drugą bańkę.
Wszystko, co zebrałem w powyższych akapitach, nie ma wprost związku z postacią Jacka Kurskiego. Takie są po prostu realia kształtowanych przez dekady struktur międzynarodowych. Zarówno w PRL, jak też w III RP stanowiska należne Polsce zawsze były/są obsadzane przez władców krajowych. Do instytucji finansowych trafiały jednak osoby ze stażem decyzyjnym albo w Ministerstwie Finansów, albo w NBP. Galeria nazwisk jest długa, przypomnę kilka przykładowych: Hanna Gronkiewicz-Waltz, Marek Belka, Andrzej Raczko, ostatnio Teresa Czerwińska czy Jacek Dominik. W dziejach III RP trudno jednak wskazać postać, której jedynymi kwalifikacjami jest czysta działalność polityczna – chociaż często skuteczna – oraz wierność i służalczość wobec partii. Przy czym akurat Jacek Kurski bywał bardzo niewierny, dyscyplinarnie wyleciał ze Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego oraz Ligi Polskich Rodzin.
Dopiero Prawu i Sprawiedliwości jest już wierny stuprocentowo, czasami aż do przesady. W 2005 r., tuż po uzyskaniu mandatu posła z listy PiS, został zawieszony i czasowo musiał w Sejmie zająć miejsce na wylocie przy drzwiach. Z prezesury TVP także został zaskakująco wyrzucony na żądanie prezydenta Andrzeja Dudy, ale wtedy na niby, wkrótce triumfalnie wrócił. Za drugim razem jednak wyrok Jarosława Kaczyńskiego był już ostateczny, Jacek Kurski wyleciał z TVP przed rozkręcającą się kampanią wyborczą – widocznie uznano, że swoim narcyzmem obciąża wizerunek PiS. Potwierdziło się jednak, że partyjni kolesie nie pozwolą mu zginąć. I jeszcze najważniejsze – wysoko płatne stanowisko w BŚ wcale nie jest równoznaczne z przymusem emigracji do Waszyngtonu. Przecież regionalne biuro BŚ, stanowiące zaplecze szwajcarsko-polskiej konstytuanty, znajduje się w wieżowcu Warsaw Financial Center tuż przy Pałacu Kultury i Nauki.

