Charakteryzatorka i stylistka włosów zawsze lubiła masaż głowy.
– Dla mnie to cudowne doświadczenie. Uścisk skalpu rozluźnia całe ciało – mówi Marlena Kuderawiec, właścicielka Marlene Head Spa.
Wspomina, że przyjemność sprawiało jej także masowanie innych.
– Kiedy masowałam mamie kark, zawsze mówiła, że mam magiczne ręce – przyznaje.
Po latach pracy w salonie stylizacji włosów, a także dorywczo w teatrze, telewizji czy przy sesjach zdjęciowych, postanowiła zająć się masażem. Stworzyła autorski zabieg oparty na masażu ajurwedyjskim. To kombinacja masażu skóry głowy, aromaterapii i odżywiania włosów przynosząca głęboki relaks i wyciszenie.
Ciepły olej na czole
Zawsze miała niedosyt po masażach ciała, ponieważ w jej ocenie głowie nie poświęcano wystarczająco dużo uwagi. Zastanawiała się, dlaczego nie ma usługi masażu samej głowy. Dopiero podczas urlopu nad morzem odkryła ajurwedyjski masaż shirodhara (shira to znaczy głowa, dhara – przepływ), który polega na powolnym wylewaniu ciepłego oleju na czoło, czyli okolice trzeciego oka, i masażu głowy. Do polewania używa się naczynia zawieszonego na stojaku w taki sposób, by nieprzerwany i jednostajny strumień oleju spływał na czoło z wysokości około 10 centymetrów.
Poddała się temu masażowi, a po powrocie z urlopu zaczęła szukać szkoleń – w Poznaniu znalazła kurs ajurwedyjskiego masażu abhjanga, który obejmuje też masaż głowy shirodhara. Ajurweda skupia się bowiem na głowie, ważnym ośrodku energii. Tu znajduje się prana, czyli energia odpowiadająca za zmysły, inteligencję i układ nerwowy. Masaż głowy przywraca równowagę energii w ciele, ponieważ stymulacja punktów witalnych na głowie oddziałuje na organy wewnętrzne.
– Kupiłam sprzęt i zaczęłam praktykować masaże shirodhara na mężu i przyjaciołach. Jeden z nich powiedział, że ten zabieg przeniósł go do innej rzeczywistości – twierdzi Marlena Kuderawiec.
Wkrótce zaczęła oferować masaże ajurwedyjskie klientkom salonu stylizacji włosów, w którym pracowała. Wieczorami, kiedy salon był już pusty, rozkładała stół kosmetyczny do masażu. Twierdzi, że shirodhara zapewnia nie tylko relaks.
– Miałam klientkę, która zmagała się z piskiem w uchu. Żaden lekarz nie potrafił jej pomóc, jednak po masażu głowy uciążliwy dźwięk zniknął – mówi Marlena Kuderawiec.
Doświadczenie na wielu poziomach
W 2018 r. otworzyła własny salon stylizacji włosów. Do masaży wróciła na początku 2023 r., zainspirowana odkrytą na Instagramie Koreanką, która pokazywała autorską metodę Head SPA. Zaczęła tworzyć swój autorski zabieg i gromadzić akcesoria – olejki eteryczne, grzebienie jadeitowe, drewniane szczotki z naturalnego włosia czy ceramiczne miski. Była jedną z pierwszych osób w Polsce, które proponowały taką usługę.
– Chciałam, żeby ten rytuał był czymś więcej niż masażem głowy – poruszaniem szczoteczką po skórze i polewaniem włosów olejkiem. To nie tylko głęboki relaks. Dbam, by to było doświadczenie na wielu poziomach: fizycznym, emocjonalnym i duchowym – mówi założycielka Marlene Head Spa.
Jej autorski zabieg trwa dwie godziny – jest połączeniem ajurwedyjskiego masażu z dokładną pielęgnacją włosów i skóry głowy. Rytuałowi towarzyszy muzyka relaksująca, której głównym motywem są odgłosy natury. Całość ma nie tylko relaksować, lecz także sprawić, by ludzie otworzyli się na inspirację, którą stres i przemęczenie może blokować. Takie sytuacje się zdarzają – pewna klientka wpadła na pomysł na biznes, gdy po masażu głowy przesiadała się na fotel fryzjerski.
– Stworzyłam ten rytuał, bo kocham masaż głowy i uważam, że jest potrzebny dla rozluźnienia ciała, ale przede wszystkim dlatego, by ludzie dali sobie czas i przestrzeń na relaks. Wtedy jest o wiele fajniej w życiu – mówi Marlena Kuderawiec.
Biznes się kręci
Wykonuje około 40 masaży miesięcznie, a terminy ma zajęte na parę miesięcy do przodu, więc od kwietnia szkoli współpracownicę. Planuje kursy, na których uczyłaby swoich metod trzy, cztery osoby miesięcznie. Przed końcem wakacji planuje otwarcie kolejnego salonu w Warszawie, w którym ma być dostępna opcja masażu dla pary. W przyszłości chciałaby je otwierać także w innych miastach.
– Szukam ludzi, którzy mają dobrą energię i ze mną rezonują. Nie chcę szkolić kogoś, kto zamierza się zajmować masażami jedynie dla pieniędzy – podkreśla właścicielka Marlene Head Spa.
W wolnym czasie daje upust kreatywności – szyje, robi odlewy z gipsu polimerowego i świece sojowe, maluje i uzupełnia album, w którym przechowuje zasuszone kwiaty, jakie dostaje od córki.
– Wprowadzenie do codzienności czasu dla siebie procentuje w życiu prywatnym i zawodowym. Ja odnajduję spokój i wyciszenie podczas medytacji – kończy Marlena Kuderawiec.