Risotto ze szparagami

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-01-04 00:00

Mediolan bardzo lubimy. Może niekoniecznie ze względu na lokalne wina. Chociaż te w nieodległym Piemoncie najbardziej opornych rzucają na kolana. Ale to tak na marginesie. W sumie w Mediolanie chodziło nam głównie o sympatyczny i lekkostrawny lancz. Wpadliśmy do Peck bar. Wiele smakowitych wyzwań. Wśród nich oczywiście cotoletta alla Milanese (16,5 euro). Wybraliśmy risotto ze szparagami (12,5 euro). Szczerze mówiąc, z przekory.

Naszym cichym zamiarem było sprowokowanie obsługi, by dobrała do naszego wybrańca wino. Wiedzieliśmy, że szparagi to dla win wyjątkowo podłe żmije. Zasugerowano jedno — chianti. Z dumnym komentarzem, że my we Włoszech do risotto tylko takie pijemy. Z pokorą pochyliliśmy głowy. Risotto bezdyskusyjnie smakowo objawiło się znakomite. Spróbowaliśmy z nim rekomendowanego toskańczyka. I wtedy, niespodziewanie, szparagi wymierzyły pierwszy sierpowy w podniebienie. Wyraźnie się zatoczyliśmy. Prawdę mówiąc, blisko było do k.o. Podnieśliśmy się jednak szybko z kolan. O rezygnacji z walki nie było mowy. Poprosiliśmy o białe — Tocai Friulano, 2004, Collio, Livon (4,5 euro kieliszek). Teraz zaczęła się zupełnie inna rozmowa. Uśmiechy, kwilenia — nawet sympatyczne szczerzenie ząbków. Podejrzewamy, że wywołaliśmy przyjemnie rozwijający się romansik.

Risotto ze szparagami

Peck Italian Bar

Via Cantu 3, Mediolan