RODZINNA FIRMA KONKURUJE Z YAMAHĄ
Zakład z Jaworza zarabia na wyrobie łuków historycznych i sportowych
RODZINNY INTERES: Założyciel firmy Jan Bisok prowadzi ją teraz wspólnie z synem Adamem. Wzrost zainteresowania ich wyrobami wymusił rozszerzenie tradycyjnego asortymentu o lżejszą broń dla kobiet i dzieci. Obaj jednak zgodnie przyznają, że choć sprzedaż łuków wzrasta, nie idzie to w parze z zyskami. Dzieje się tak dlatego, że unikalne materiały do produkcji wciąż drożeją.
fot. Andrzej Wawok
Firma Jana i Adama Bisoków zaopatruje w różne modele łuków bractwa rycerskie i odbiorców indywidualnych. Największym zleceniem ostatnich miesięcy było wykonanie 60 łuków, z całym standardowym wyposażeniem łucznika, do filmu „Ogniem i mieczem”.
Jan Bisok przez 20 lat pracował w bielskim Polsporcie. Kiedy przedsiębiorstwo zaczęło podupadać, spróbował działalności na własny rachunek. W 1982 r. otworzył warsztat, w którym wyrabiał łuki dla klubów sportowych. Jednak zamówień nie było wiele, więc jego głównym źródłem utrzymania stały się usługi stolarskie.
— Na początku lat 90. wszystko zaczęło się zmieniać. Powstało wiele bractw rycerskich, zaczęto organizować turnieje. Wzrosło zapotrzebowanie na broń imitującą tę średniowieczną. Zacząłem więc robić łuki historyczne wykorzystując tradycyjne ręczne metody. Zwiększył się również popyt na klasyczne łuki sportowe — tłumaczy Jan Bisok.
Wygrać ceną
Największymi światowymi producentami łuków są japońska Yamaha i amerykański Hoyt. Ceny ich modeli wahają się od 600 do 3000 USD. Tymczasem łuk historyczny rodziny Bisoków kosztuje 150 zł, strzała — 12 zł, natomiast za sportowego Orlika trzeba zapłacić 250 zł.
— Z każdym rokiem sprzedajemy coraz więcej. Oprócz odbiorców krajowych mamy również zagranicznych: z Czech, Słowacji, Ukrainy i Białorusi.
Najlepszy czarny dąb
Łuk powinien być wykonany z drewna najwyższej jakości — jesionu, jaworu, dębu, orzecha czy wiśni. Droższe modele powstają ze świerku istebniańskiego — rzadkiej odmiany rosnącej wyłącznie w Istebnej i Koniakowie. Jednak największy prestiż przynoszą swoim właścicielom łuki z czarnego dębu. To dąb pospolity, który, leżąc przez 50-60 lat w wodzie, nabiera niespotykanej, przypominającej heban barwy. Metr sześcienny tego surowca kosztuje około 2000 złotych.
Po odpowiedniej obróbce łuk powleka się włóknem szklanym i lakieruje. Strzały również są drewniane, zakończone lotkami z piór. Ręcznie kute groty dostarcza związany z firmą zakład kowalski. Natomiast strzały do łuków sportowych wytwarza się z aluminium, lotki zaś z plastiku. Firma produkuje również kołczany, ochraniacze na dłonie i palce, a nawet tarcze. Wykonanie partii 150-200 łuków trwa kilka miesięcy.
Pomogli zabić Podbipiętę
— Najbardziej efektywną formą sprzedaży jest wysyłanie katalogów do bractw rycerskich. Potem ci, którzy u nas zamawiają, informują inne bractwa. Parę razy w roku uczestniczymy też w turniejach rycerskich, w trakcie których odbywają się różne zawody łucznicze. W czasie najbliższego wiosennego turnieju w Ogrodzieńcu zaprezentujemy swoje wyroby w namiocie wezyra, przebrani za Turków — zapowiada Jan Bisok.
Największym zamówieniem minionego roku była partia 60 łuków historycznych i 1000 strzał dla potrzeb „Ogniem i mieczem”.
— Łuki wykonane były dokładnie według wzorców XVII-wiecznych. Tylko groty strzał były tępe. To właśnie od strzały z naszego łuku ginie Longin Podbipięta — śmieje się Jan Bisok.
W 1998 roku firma rodziny Bisoków sprzedała 500 łuków różnego typu. Co roku ich sprzedaż wzrasta o około 50 procent, więc i na 1999 rok portfel zamówień jest prawie pełen.
Małgorzata Zdunek