Rok Polski w Szwecji okazał się owocny. Był pierwszą promocją naszego kraju za granicą, zorganizowaną z wielkim rozmachem.
Jak twierdzi Artur Habant, pierwszy sekretarz Ambasady Polski w Sztokholmie, Rok Polski obok prezentacji kultury i walorów turystycznych naszego kraju przede wszystkim służył promocji naszej gospodarki.
Lista obecności
Rok 2003 był przede wszystkim okresem bardzo ożywionych kontaktów między Polską i Szwecją na poziomie regionów.
— Swoje walory zaprezentowały wszystkie województwa, z wyjątkiem podkarpackiego i opolskiego — mówi Artur Habant.
W wielu przypadkach kontakty gospodarcze, a nawet porozumienia o współpracy między polskimi i szwedzkimi regionami istniały już wcześniej, ale Rok Polski w Szwecji zachęcił do bezpośrednich kontaktów przedsiębiorców, a nie tylko przedstawicieli władz samorządowych.
— Kilka województw wysłało do Szwecji swoje misje gospodarcze, które na miejscu podpisywały kontrakty handlowe. Efektem takiej umowy jest choćby to, że w szwedzkich sklepach już zagościło polskie mięso — wyjaśnia Artur Habant.
Zmienić stereotyp
Szwedzi niewiele wiedzą o Polsce, mimo że z nimi sąsiadujemy. W ich kraju wciąż pokutuje wiele uprzedzeń i stereotypów. Duży odsetek Szwedów pytanych o skojarzenia z Polską w pierwszej kolejności wskazuje problemy z ekologią. Z drugiej strony, jak potwierdzają przedstawiciele polskiej ambasady w Sztokholmie, społeczeństwo szwedzkie jest otwarte na zmianę takiego schematu myślenia. Prezentacje naszych firm, które organizowane były w największych centrach handlowych, cieszyły się dużym zainteresowaniem. Między innymi dzięki nim polscy przedsiębiorcy przekonali się, że są w stanie konkurować swoimi produktami na szwedzkim rynku, bo te niczym nie odbiegają od zachodnich standardów.
— Polski produkt w Szwecji jest mało znany, ale teraz pojawiły się duże szanse na to, by to zmienić. Trzeba też podkreślić, że w ostatnich latach polskich towarów w Szwecji zaczęło pojawiać się stopniowo coraz więcej — przekonuje Artur Habant.
Priorytety
Podczas Roku Polskiego w Szwecji swoje oferty prezentowały praktycznie wszystkie branże: od spożywczej, przez tekstylną, po przemysł precyzyjny, produkujący specjalistyczne urządzenia. Wielkim uznaniem i zainteresowaniem cieszyło się prezentowane przez polskie województwa rzemiosło — gdański kowal, który na miejscu pokazywał, jak wytwarza świeczniki żeliwne, natychmiast podpisał umowy ze szwedzkimi sklepami — opowiada Artur Habant.
Jednym z priorytetów polskich placówek w Sztokholmie są działania w kierunku zwiększenia liczby naszych artykułów spożywczych w szwedzkich sklepach.
— Osiągnięcie tego celu nie będzie proste, z uwagi na własną odrębną kulturę i tradycję żywieniową Szwedów oraz ich narodowe smaki. Zasada ta działa zresztą w przypadku każdego społeczeństwa. Szanse na wprowadzenie polskich artykułów spożywczych na ten rynek są jednak duże, ponieważ Szwedzi wręcz rozchwytywali polskie ciasteczka i kawę. Od dawna staramy się zachęcić do wkroczenia na szwedzki rynek polskie browary i dzięki naszym wysiłkom do tamtejszych sklepów monopolowych trafiają już dwa piwa: Okocim i Brok — przekonuje Artur Habant.
Dojrzały start
Zorganizowanie Polskiego Roku w Szwecji nie oznaczało dla polskich przedsiębiorców żadnych udogodnień podatkowych.
— Sądzę, że nie było to tak naprawdę potrzebne, zwłaszcza na pięć minut przed wstąpieniem Polski do Unii. W takich okolicznościach nawet lepiej jest startować w trudniejszych, ale rzeczywistych warunkach. Z drugiej strony, Szwedzi organizują prezentację nie tylko polskiego biznesu, lecz także innych państw. W takim kontekście udogodnienia podatkowe powinny być rozdzielane po równo. Uważam, że Szwecja powinna stać się ważnym partnerem handlowym dla Polski, tym bardziej że może to być także dobry rynek do ekspansji na inne kraje nordyckie. Jest naszym sąsiadem, a to oznacza także, że dostarczenie tu krajowej produkcji nie będzie wiele kosztować. Liczymy na to, że polskie firmy podejmą to wyzwanie — podsumowuje Artur Habant.