"Cena może się ukształtować w przedziale USD 125-150 za 1.000 m. sześc.". Surikow dodał, że ostateczna cena będzie zależeć od wielu czynników, m.in. od prognozowanej pogody w sezonie zimowym.
Rosyjski ambasador powiedział też, że konflikty cenowe pomiędzy rosyjskim Gazpromem a białoruską firmą gazową Biełtransgaz mogą się w przyszłości powtarzać, jako że u ich podłoża leżą czynniki gospodarcze.
"Nie rozumiem, dlaczego spór ekonomiczny jawi się w szatach politycznych. Nie uważam, że wystąpił konflikt gazowy, to tylko zwykły nierozwiązany spór wierzyciela i dłużnika - Gazpromu i Biełtransgazu. Czy możliwa jest powtórka? Oczywiście, że jest możliwa. Dłużnik nigdy nie chce płacić długów zbyt szybko" - powiedział ambasador.
Surikow dodał, że Rosja nie ma zamiaru kredytować dostaw gazu na Białoruś. "Budżet Rosji nie kredytuje struktur komercyjnych" - powiedział ambasador.
Gazprom zagroził w lipcu zmniejszeniem dostaw gazu ze względu na zadłużenie z tytułu dostaw wykonanych w pierwszym półroczu po wyższych cenach niż w poprzednich latach. Po częściowej wpłacie Gazprom przesunął termin spłaty całości należności, po czym Białoruś dokonała zaległej spłaty.