Współpraca z azjatyckim producentem samochodów, który jest bardzo zainteresowany rozwojem na rynku rosyjskim może stać się dla Boryszewa przyczynkiem do inwestycji.
- Jeśli będziemy mieli od niego zamówienia na produkcję części, być może zdecydujemy się zbudować w Rosji kolejny zakład – mówi Piotr Lisiecki, prezes Boryszewa.
Nie chce jednak ujawnić nazwy, ani nawet kraju pochodzenia motoryzacyjnego koncernu, który chce współpracować z Boryszewam w Rosji. Nic nie mówi też o ewentualnych kosztach projektu.
- To mogłaby być nasza inwestycja, a może być też joint venture z azjatyckim partnerem. Choćby z tego powodu nie można na razie określić jej skali – uzasadnia prezes.
Według niego firma powinna się zdecydować na tę inwestycję. Uzasadnieniem ma być dynamiczny rozwój rynku w Rosji oraz bardzo dobra sytuacja pierwszej fabryki Boryszewa w tym kraju. Chodzi o uruchomioną w 2013 r. przy współpracy z Grupą VW fabrykę w mieście Dzierżyńsk niedaleko Niżnego Nowgorodu nad Wołgą. Jak podkreśla Piotr Lisiecki to obecnie najbardziej efektywna motoryzacyjna fabryka grupy.
Nowy zakład powstałby jednak w zupełnie innej lokalizacji.
- Skłaniamy się ku Petersburgowi – deklaruje prezes
Decyzja w tej sprawie ma zapaść jeszcze w tym roku.
W kraju Boryszew boryka się z dwoma zasadniczymi kłopotami: presją płacową załóg oraz kosztami energii elektrycznej. Najbardziej energochłonny segmentem w grupie są spółki metalowe i to ich koszty związane z zakupem prądu mocno rosną. W minionym kwartale wydano na ten cel ok. 6 mln zł więcej niż rok wcześnej. Ponieważ w kolejnych dwóch kwartałach ten segment będzie pracował intensywniej, dodatkowe koszty zakupu prądu będą rosły. W efekcie prezes Boryszewa spodziewa się, że - jeśli nie zostaną wprowadzone żadne nowe regulacje, które objęłyby takie firmy, jak Boryszew - w skali roku grupa będzie musiała dodatkowo wydać na energię elektryczną ponad 24 mln zł.
Zdaniem Mikołaja Budzanowskiego, wiceprezesa Boryszewa, sygnalizowane przez resort rozwiązanie, w którym rekompensaty przysługiwałyby tylko małym i średnim firmom, a ominęły duże podmioty, jest sprzeczne z unijnymi przepisami.
- Wykluczamy taki system, który by nas nie dotyczył – deklaruje menedżer.
Dodaje, że Boryszew będzie się domagał, by rekompensaty objęły i tę spółkę.
Firma Romana Karkosika prowadzi też rozmowy o sprzedaży „znaczących aktywów z segmentu aluminium”. Są one, jak mówi prezes, na „bardzo wstępnym etapie”.
- Odbyliśmy dopiero jedno bardzo luźne spotkanie. Zainteresowanych jest kilka podmiotów, głównie branżowe, ale będziemy dążyć do tego, by ostatecznie negocjować z dwoma lub trzema – mówi Piotr Lisiecki.
Spółka będzie mogła powiedzieć coś więcej na ten temat najwcześniej na przełomie lipca i sierpnia. Na razie prezes nie chce ujawnić, o jakie konkretne aktywa chodzi.