Rosną jubilersko-odzieżowe apetyty

Michalina SzczepańskaMichalina Szczepańska
opublikowano: 2017-03-07 22:00
zaktualizowano: 2017-03-07 19:44

W.Kruk rusza z franczyzą oraz do mniejszych miast, a Vistulę ciągnie do kolejnej odzieżowej marki. Z franczyzą chce ruszyć także Red Rubin, a prace nad drugim szyldem zaczął Bytom

Nasza jubilerska konkurencja jest już w mniejszych miastach, my zaczynamy w nich się pojawiać — twierdzi Grzegorz Pilch, prezes Grupy Vistula, do której należy m.in. W.Kruk. W tym roku firma ruszy z pierwszymi franczyzowymi salonami jubilerskimi.

E-ĆWIARTKA: Sprzedaż przez internet odpowiada za około 7 proc. naszych obrotów, w przypadku niektórych marek potrafi sięgnąć nawet 25 proc. w miesiącu. Dlatego przeorganizujemy w tym roku logistykę tego kanału, żeby skrócić czas dostawy i przyciągnąć kolejnych klientów — mówi Grzegorz Pilch, prezes Grupy Vistula.
Marek Wiśniewski

— Mamy doświadczenie w rozwoju sieci w tym modelu w Vistuli i Wólczance, czas powielić go w firmie W.Kruk. Planujemy na ten rok otwarcie ponad 10 sklepów, w tym około połowy we franczyzie. Powierzchnia urośnie o 7 proc., bo rezygnujemy z niektórych dużych ulicznych lokalizacji — mówi Grzegorz Pilch. Sieć ma obecnie 104 sklepy, docelowo prezes widzi miejsce dla 150. Kolejne placówki będą otwierane tam, gdzie ruszają nowe galerie handlowe.

Zmiany pokoleniowe

Liderem rynku biżuterii od lat jest Apart, który dziś ma już 192 salony, a nadal rozszerza oraz przebudowuje sieć.

— W tym roku planujemy nadal remontować salony, a także otworzyć 10 nowych. Staramy się wybierać prestiżowe miejsca, w niektórych otwieramy więcej niż jeden salon — mówi Piotr Rączyński, prezes Apartu. Znajdujący się w ścisłej czołówce YES zapowiedział na ten rok 10 salonów franczyzowych, co da mu w sumie ponad 140. Przyspieszą spółki Red Rubin i Q Diamonds, prowadzące sklepy z biżuterią pod marką Red Rubin i Minty Dot, w które niedawno zainwestował fundusz 21 Concordia.

— Red Rubin powiększy się o cztery placówki, a Minty Dot co najmniej o dwie [obecnie jest ich w sumie dziewięć, z czego trzy na Słowacji — red.]. W przypadku tego drugiego szyldu opracowujemy model franczyzy, która powinna ruszyć jeszcze w tym roku — informuje Jakub Lasocki, prezes Red Rubina. Jego zdaniem, rozwój kolejnych sieciowych graczy jest możliwy też dzięki temu, że właściciele małych, pojedynczych zakładów jubilerskich rezygnują z prowadzenia biznesu.

— Widać tu wielką zmianę pokoleniową — dzieci nie chcą przejmować biznesu rodziców, więc zakłady się zamykają, co uwalnia miejsce dla innych. Do tego oczywiście dochodzi wzrost rynku związany z coraz większymi wydatkami Polaków na biżuterię — tłumaczy Jakub Lasocki. Rynek biżuterii to — według różnych szacunków — około 2,5-3 mld zł rocznie. Precyzyjnych danych brakuje, ale czołowi gracze zgadzają się co do tego, że z roku na rok rynek rośnie.

Miejsce i stawki

Jubilerski biznes to tylko część Grupy Vistuli. Znacznie większą sieć zbudowała w segmencie odzieżowym — Vistula, Wólczanka i Lambert to 366 sklepy.

— W ciągu dwóch lat jesteśmy w stanie otworzyć jeszcze 100 — własnych i franczyzowych. Rośnie rynek odzieży męskiej. Coraz mocniej dokładamy do odzieży formalnej casualową, której sprzedaż bardzo się zwiększa. Sprzedaż podkręcił nam też Robert Lewandowski, który został twarzą jednej z kolekcji. Chcemy tę współpracę kontynuować — mówi Grzegorz Pilch.

W sumie na rozwój sieci sprzedaży i kanału e-commerce zarządzana przez niego grupa przeznaczy w tym roku 15 mln zł. Z marek należących do grupy tylko Deni Cler nie będzie otwierać kolejnych sklepów. Apetyt Vistuli jednak jest dużo większy.

— Rozważamy przyspieszenie rozwoju przez akwizycje. Organicznie nie jesteśmy w stanie skokowo zwiększyć przychodów, jednocześnie mamy na tyle uporządkowany i rozwijający się biznes, że myślimy o dołożeniu do niego kolejnej marki, która będzie uzupełnieniem naszego portfolio — twierdzi szef Vistuli.

Nową markę już od jakiegoś czasu zapowiada także Bytom, który przyznaje, że z 107 salonami zbliża się powoli do nasycenia rynku, które w jego przypadku sięga 120 placówek. W niedawnej rozmowie z „PB” Michał Wójcik, prezes Bytomia, zapowiadał, że będzie to marka odzieży męskiej, ale tańsza i mniej konserwatywna niż Bytom. Na przeciwległym biegunie jest Lancerto, spółka mająca obecnie 40 salonów.

— Sieć będziemy rozbudowywać do około 60 salonów oraz mocno rozwijać e-commerce. Miejsca na nową markę na rynku nie widzimy. Droższą już mamy [to szyte na miarę garnitury Cafardini — red.], a tańsza — przy obecnej presji na płace i czynsze w galeriach handlowych — nie ma biznesowego uzasadnienia — uważa Tomasz Ciąpała, prezes Lancerto.