Przewidywanie kolekcjonerskich trendów na podstawie aukcyjnych rekordów może być kuszące, ale kiedy opiera się na jednej czy dwóch transakcjach, nie jest miarodajne. W związku z tym, że skala rodzimego rynku sztuki pozwala na obserwacje wyraźnych tendencji bardzo rzadko, nie należy tracić okazji, którą niespodziewanie zapewnił Witkacy. Firma Portretowa, w ramach której artysta pracował od połowy lat 20., ewidentnie umocniła kurs — ceny pastelowych wizerunków rosną niezależnie od tego, czy sam autor uważał je za kwintesencję komercji, czy za dzieło. W środę na warszawską aukcję wystawione zostały dwa portrety na papierze — szkicowy i męski został wylicytowany do 100 tys. zł, a bardziej dopracowanyi kobiecy — do 145 tys. zł. Staranne, gładkie wykończenie, chociaż jest przyjemne w odbiorze, przez Witkacego uznawane było za wysoce pracochłonny przejaw działalności zarobkowej. W udostępnianym klientom regulaminie Firmy Portretowej oznaczony był jako typ A — „wylizany”. Ledwo zarysowane, jaskrawe i zdeformowane portrety w typie C, które wykonywał dla przyjaciół i pod wpływem najróżniejszych używek, były natomiast bliższe tzw. czystej formie, a więc można je było uznać za sztukę. Wypunktowane w oficjalnym regulaminie sugestie Witkacego okazują się jednak zupełnie bez przełożenia na aktualny popyt, bo notowane od grudnia zwyżki obejmują i typ „wylizany”, i powstały podczas sesji z alkoholem, kokainą i, wykorzystywanym w indiańskich obrzędach, pejotlem. Środowe wyniki z Desy Unicum wpisują się w serię, którą 6 grudnia rozpoczęła Stefania Tuwimowa — jej pastelowy portret sprzedany został w Agrze-Art za 120 tys. zł, chociaż, zdaniem autora, eksponował ładność modelki, spłycając jej charakter. Dwa dni później licytacja w Polswiss Art zakończyła się na 71 tys. zł, w drugiej połowie miesiąca za 85 tys. zł w Rempeksie sprzedał się portret uładzony, a w Artissimie taki po pejotlu. Całkowity aukcyjny obrót pracami na papierze — rysunkami, pastelami i akwarelami Witkacego — zwiększył się w 2014 r. o 22 proc., a 2015 r. aż o 53 proc., chociaż w ubiegłym roku wylicytowanych zostało trochę mniej prac niż w poprzednim. Analitycy portalu Artprice dodają, że od 2000 r. rynkowa wartość tej twórczości wzrosła o 319 proc. — i tym razem zamiast odczytywać wynik jako statystyczną ciekawostkę, można go potraktować jako wskazówkę, w jakie pozycje z katalogów warto inwestować. © Ⓟ


