Rynek międzybankowy zamarł w oczekiwaniu
Większość banków do chwili wyjaśnienia sytuacji w USA wolało ograniczyć swoją działalność na rynku. Dolar po wtorkowym spadku odrobił część strat.
Na polskim rynku międzybankowym od rana trwał marazm. Od początku miesiąca NBP codziennie przeprowadzał operacje otwartego rynku, by ściągnąć nadmiar gotówki. Wczoraj większość banków zawiesiła kwotowania depozytów, ograniczając transakcje do minimum. Spowodowało to natychmiast wzrost oprocentowania depozytów, których główny wskaźnik WIBOR podniósł się z 15,17 proc. we wtorek na 17,42 proc.
— Obrót na rynku depozytów praktycznie zamarł. Nie jest to normalny dzień dla banków. Nikt nie chce ryzykować wolnych środków finansowych — komentuje Robert Szostak, dealer PKO BP.
NBP nie reagował
Banki jedynie na wyraźne życzenie klientów przeprowadzały transakcje na rynku pieniężnym.
— Obligacje skarbowe na rynku wtórnym też nie są kwotowane przez banki. Nieliczni inwestorzy decydowali się na zakup papierów z krótkim terminem — dodaje Robert Maciejewski, dealer z PBK.
NBP nie zdecydował się na ogłoszenie komunikatu, który mógłby uspokoić rynek pieniężny, podobnego do oświadczenia prezesa Europejskiego Banku Centralnego (ECB) — Wima Duisenberga. Szef ECB powiedział, że jego bank gotów jest wspierać funkcjonowanie rynków.
— Jesteśmy w stałym kontakcie ze wszystkimi bankami i analizujemy na bieżąco sytuację na tym rynku. Jeżeli ulegnie ona pogorszeniu, zdecydujemy o ogłoszeniu komunikatu — mówił tuż po południu Paweł Narożny z NBP.
Uspokojenie złotego
Na rynku walutowym panował względny spokój. Notowania pozostały prawie bez zmian wobec poziomu z otwarcia. W południe za dolara płacono 4,2575 zł, we wtorek kwotowano go na poziomie 4,2165 zł. Niewielu jednak inwestorów decydowało się na zawieranie transakcji walutowych.
Dla inwestorów bardzo ważne było oświadczenie amerykańskiego banku centralnego (Fed), który zwrócił się do swoich odpowiedników w Europie o ograniczenie operacji dolarowych.
Zdaniem Krzysztofa Majczuka, dyrektora departamentu operacji zagranicznych NBP, prośba Fed wynika z faktu, że część rezerw walutowych Polski (wynoszą one ponad 25 mld USD) jest ulokowana w dolarach. Te środki inwestowane są w różnych częściach świata, a bankiem rozliczeniowym dla waluty amerykańskiej jest właśnie Fed.
Walka o płynność
Podobna sytuacja przed południem panowała na rynkach Europy Zachodniej. Banki centralne większości krajów zdecydowały się na „wpompowanie” na rynki finansowe dodatkowych funduszy, by zapewnić ich płynność.
Większość inwestorów posiadających wolne środki finansowe rozpoczęła skup franka szwajcarskiego. Z powodu znacznego popytu na tę walutę Narodowy Bank Szwajcarii wypuścił na rynek odpowiednią ilość gotówki. Jest to waluta, która także przez przedsiębiorców z Polski uważana jest za bezpieczną w czasach niepewnej sytuacji gospodarczej na świecie.