Ten tydzień stoi pod znakiem odbicia na rynkach surowcowych. Impuls przyszedł zza oceanu, gdzie opublikowane w ubiegły piątek dane z amerykańskiego rynku pracy okazały się gorsze od oczekiwań, co zmieniło zapatrywania uczestników rynku na termin pierwszej podwyżki stóp procentowych. Termin grudniowy przynajmniej na chwilę stał się mniej prawdopodobny, co zdusiło dolara i pozwoliło złapać oddech tym, którzy mają długie pozycje w instrumentach na miedź, złoto czy ropę naftową.
Jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać optymistyczne prognozy analityków. Analitycy Morgana Stanleya uznali, że nadszedł czas na zakupy spółek górniczych. Kursy ruszyły ostro w górę. Po sześć, dziesięć, a nawet o siedemnaście proc. podrożały w środę akcje koncernów surowcowych, takich jak Vedanta, BHP Billiton czy Rio Tinto. Branża została uznana przez analityków banku za atrakcyjną, bo — jak tłumaczy Menno Sanderse, autor raportu — stabilne dane z Chin z ostatnich miesięcy w połączeniu z działaniami stymulacyjnymi tamtejszego rządu powinny wzmocnić przekonanie, że 19-procentowy wzrost cen surowców do 2017 r. jest możliwy. Taki scenariusz oznaczałby odwrócenie trendu, trwającego od wielu miesięcy.
Morgan Stanley ostrzega jednak, że wrzesień i październik były zwykle sezonowo słabe dla sektora. Zatrzymanie aprecjacji dolara, wyższa cena ropy naftowej, poprawa na chińskim rynku nieruchomości i wzrost wydatków na sieci energetyczne wesprą cenę miedzi w IV kwartale, uważa natomiast Grant Sporre, analityczka Deutsche Banku. Specjalistka zaznacza jednak, że wciąż pozostaje ostrożna w ocenie długoterminowych perspektyw rynku ze względu na wzrost podaży i niższy popyt. To mocno ciążyło na notowaniach metalu w ostatnich miesiącach. Eksperci Commerzbanku prognozują natomiast, że do końca 2015 r. miedź podrożeje do 5,5 tys. USD (obecnie za tonę płaci się około 5,2 tys. USD), a w drugim kwartale 2016 r. będzie kosztować 6,1 tys. USD. Wsparciem dla metalu ma być poprawa na chińskim rynku nieruchomości oraz wyższa cena ropy naftowej. A notowania czarnego złota w ostatnich dniach również poszły w górę, i to aż o 10 proc. W efekcie koszt baryłki — po raz pierwszy od lipca — przekroczył 50 USD.