Paweł Szałamacha, minister finansów, sypie jak z rękawa pomysłami na usprawnienie planowania w finansach publicznych. Kolejny dotyczy zysków spółek skarbu państwa. Szef resortu finansów ogłosił właśnie, że chce — ręka w rękę z innymi ministrami gospodarczymi — wypracować politykę dywidendową na lata 2017-19 dla firm, które kontroluje rząd.
„Dotychczas poziom dywidend był ustalany corocznie w ustawie budżetowej w oparciu o wyniki firm, potrzeby finansowe kraju, negocjacje między resortami. Brakowało strategicznego spojrzenia na wpływy do budżetu państwa z dywidend oraz udziałów w zyskach nadzorowanych przez państwo przedsiębiorstw w ujęciu kilkuletnim” — czytamy w komunikacie Ministerstwa Finansów. Resort chce, żeby nowy dokument rządowy uwzględniał poziom dywidendy rozumiany jak procent zysku lub minimalną wartość bezwzględną.Wypłata ma też zależeć od realizowanych inwestycji i źródeł ich finansowania.
Słusznie, byle z głową
Analitycy giełdowi patrzą na pomysł życzliwie, zwłaszcza że po wymianie ekipy rządowej i części szefów w państwowych firmach inwestorom brakuje informacji, czy plany poprzednich władz są aktualne.
— Polityka dywidendowa jest potrzebna. Obecnie nie wiemy np., jakie jest podejście skarbu państwa do wypłaty dywidend w spółkach energetycznych — czy polityka pozostaje niezmieniona, czy też może zgodnie z niedawnymi sugestiami rządowymi dywidendy w tym sektorze są niepotrzebne — zwraca uwagę Paweł Puchalski, szef działu analiz w DM BZ WBK. Niepewność nie sprzyja zakupom na warszawskim parkiecie, a niektórych wręcz zachęca do wyprzedaży akcji. — Spójna i długofalowa polityka dywidendowa jest niezbędna — niejasności istotnie podwyższają ryzyko inwestycyjne, co działa jednoznacznie negatywnie na wyceny spółek — podkreśla Paweł Puchalski.
Jabłka z gruszkami
Zdaniem Jarosława Bauca, byłego ministra finansów i wiceprezesa ds. finansowych państwowego PGNiG, pomysł nie jest jednoznacznie trafiony.
— Każdy podmiot jest inny i na innym etapie rozwoju, a poza tym są jeszcze akcjonariusze mniejszościowi. Spółki są w różnej sytuacji — różnią je zadłużenie wewnętrzne czy CAPEX, który finansuje się bieżącą płynnością — podkreśla Jarosław Bauc.
Dlatego w dokumencie rządowym każdy podmiot powinien być potraktowany odrębnie. Eksperci zwracają też uwagę, że w przypadku banków i ubezpieczycieli Komisja Nadzoru Finansowego co roku publikuje stanowisko w sprawie dywidend. Trudno będzie więc planować na kilka lat z góry.
Paweł Szałamacha jest przekonany, że jednoznaczny komunikat, jakich dochodów od spółek oczekuje państwo, opłaci się wszystkim. To pozwoli uniknąć corocznych przepychanek między resortami finansów i skarbu a zarządami firm. Akcjonariusze będą mieli pełniejsze informacje, a spółki — nakreślony horyzont, w którym mogą planować inwestycje, i możliwości ich finansowania. Na razie akcjonariusze wiedzą tylko, że w przyszłym roku ze spółek do budżetu wypłynie w postaci dywidendy ok. 4,5 mld zł.