Rząd gra na nosie Amerykanom

Małgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2011-02-24 00:00

Miały być fabryki klocków hamulcowych i turbosprężarek, każda to kilkaset etatów. Trafią do Rumunii i Słowacji?

Nowej Soli znów koło nosa może przejść świetny projekt. Nie wiadomo, kogo winić

Miały być fabryki klocków hamulcowych i turbosprężarek, każda to kilkaset etatów. Trafią do Rumunii i Słowacji?

Wszyscy widzą w Polsce cud gospodarczy, a politycy wręcz przekrzykują się, że gospodarka jest nich najważniejsza. W praktyce okazuje się, że to tylko deklaracje. Jesień 2010 r., województwo lubuskie, Nowa Sól. "PB" podaje, że miasto kolejny raz walczy o wielką inwestycję. Amerykański Honeywell myśli o budowie zakładów klocków hamulcowych i turbosprężarek. Pierwszą z tych fabryk chce przenieść najpewniej z Europy Zachodniej. Druga to zupełnie nowy projekt. Wart 55 mln EUR i tworzący ponad 300 miejsc pracy.

Podkuj buty

Na tę drugą inwestycję firma może otrzymać grant i ubiega się o unijną dotację.

Luty 2011.

— Fabrykę klocków hamulcowych już wygrała Rumunia, mała nadzieja, że zdobędziemy zakład turbosprężarek — twierdzi przedstawiciel władz samorządowych.

Ministerstwo Gospodarki wciąż nie zdecydowało, czy Honeywell dostanie unijne wsparcie. Chodzi o 40 mln zł. Firma jest na liście rezerwowej, a na odpowiedź resortu, czy znajdą się dodatkowe pieniądze, czeka od grudnia.

— Robimy wszystko, aby pozytywnie ocenione projekty dostały dofinansowanie — zapewnia Rafał Baniak, wiceminister gospodarki.

Kawa na ławę

Tymczasem za granicą inwestor dostaje konkretne informacje.

— Firma negocjuje z rządem Rumunii grant wysokości 28 mln EUR — mówi wysoki menedżer jednej z firm tzw. wielkiej czwórki.

— Trwają też negocjacje na Słowacji. Firma poszła tam później niż do Polski, a rozmowy są bardziej zaawansowane — alarmuje źródło "PB".

Co na to sama firma?

— Honeywell nadal bada możliwości inwestycyjne w Europie Wschodniej. Chodzi o projekty z branży systemów transportowych. Jeszcze nie podjęliśmy decyzji ani co do konkretnej lokalizacji, ani co do kraju — mówi Ilse Schouteden z działu komunikacji firmy.

— Duży amerykański inwestor jest rozczarowany i zawiedziony indolencją Ministerstwa Gospodarki — mówi tylko Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli.

Przypomnijmy, że w powiecie nowosolskim bezrobocie sięga 25 proc.

— O tym, że pieniądze w unijnym działaniu 4.5.1 są na wykończeniu, wiadomo od pewnego czasu. Tym gorzej, że tak przedłużają się dyskusje między resortami gospodarki i finansów w sprawie grantów rządowych. Gdyby program już działał, minister mógłby zaoferować inwestorowi dotację rządową — niższą od unijnej, ale pozwalającą "utrzymać się w grze", a tak ma związane ręce. Szkoda tego inwestora, tym bardziej że oprócz części motoryzacyjnej, ma on silny dział innowacyjnych technologii kosmicznych i lotniczych, którego obecność w Polsce można by w przyszłości rozszerzyć — komentuje Łukasz Karpiesiuk z kancelarii Baker McKenzie.

Długa historia

Honeywell to kolejna wielka marka, która może przejść Nowej Soli koło nosa. O inwestycjach w mieście myślały już m.in. Assus, Bridgestone czy Mercedes (notabene też chodziło o turbosprężarki). Honeywell to notowana na NYSE spółka, której historia sięga 125 lat wstecz. W 2009 r. firma miała 30,9 mld USD obrotów. Operuje w 100 krajach i zatrudnia 122 tys. osób. W Polsce firma ma spółkę w Warszawie z oddziałami w Gdańsku, Poznaniu i Kędzierzynie-Koźlu oraz biuro z branży Automatyka Lotnicza i Kosmiczna w Krakowie. Zatrudnia 100 osób.