Wartość hrywny i rubla pikuje. Polski eksport do Rosji spadł już w tym roku o 7,3 proc., a na Ukrainę — o 6,3 proc. Janusz Piechociński, minister gospodarki, przewiduje, że w całym roku wartość eksportu w dolarach może obniżyć się o 20-25 proc. Niepewność gospodarcza powoduje, że wstrzymywane są kontrakty. Dodatkowo polskim firmom szkodzą sankcje na wieprzowinę. Planowane jednostronne zniesienie ceł przez Ukrainę, co — jak szacuje Ministerstwo Gospodarki (MG) — pozwoli zaoszczędzić ukraińskim eksporterom 500 mln EUR — może okazać się kolejnym mocnym ciosem dla polskich firm. MG chce działać.
![INTENCJE I METODY: Polscy przedsiębiorcy
mogą rykoszetem oberwać
przy okazji unijno-rosyjskich przepychanek
wokół Ukrainy. Ilona Antoniszyn-Klik,
wiceminister gospodarki, chce im pomóc,
ale nie wszystkie pomysły podobają się
firmom. [FOT. TR] INTENCJE I METODY: Polscy przedsiębiorcy
mogą rykoszetem oberwać
przy okazji unijno-rosyjskich przepychanek
wokół Ukrainy. Ilona Antoniszyn-Klik,
wiceminister gospodarki, chce im pomóc,
ale nie wszystkie pomysły podobają się
firmom. [FOT. TR]](http://images.pb.pl/filtered/b6441cf7-ccb6-451d-a42c-6ee1c5796ff1/1f802acf-f93e-5390-b9d9-f559b09f658c_w_830.jpg)
— Nie jesteśmy przeciwni unijnym działaniom wobec Ukrainy i Rosji, ale chcemy zminimalizować zagrożenia dla biznesu — mówi Ilona Antoniszyn-Klik, wiceminister gospodarki.
Praca i pieniądze
Pomysłów jest kilka.
— Będziemy się starali, by Polska znalazła się na listach inwestycyjnych instytucji światowych, które chcą pomagać Ukrainie — aby nasi przedsiębiorcy mogli liczyć na kontrakty. Przygotowujemy także narzędzia kompensacyjne dla przedsiębiorców — mówi Ilona Antoniszyn-Klik. Bardzo ważny jest problem płynności polskich firm na Ukrainie.
— Nie mamy odpowiedniego narzędzia, by im tę płynność zapewnić. Byłoby świetnie, gdyby rząd udzielił gwarancji bankowi komercyjnemu, który natomiast mógłby zaoferować polskim spółkom na Ukrainie gwarancje de minimis. Dziś nie ma jak pomóc polskiemu przedsiębiorstwu, które eksportuje do Rosji z Ukrainy albo działa na tych rynkach i ma obroty do 500 tys. zł. A takich firm mamy ponad 10 tys. Jeżeli ktoś gwarantuje kapitał, to można go pożyczyć taniej i więcej. Nie mamy masowych i tanich kredytów obrotowych dla eksportu. Inne kraje też wspierają teraz swoje firmy — tłumaczy Ilona Antoniszyn-Klik.
Jej zdaniem, takie wsparcie będzie potrzebne przez najbliższe 3-4 miesiące. Potem, gdy Ukraina otrzyma pomoc z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, sytuacja powinna się poprawić. Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE) i Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK) nie widzą problemu. — Pomimo drastycznego wzrostu ryzyka handlowego na rynku ukraińskim nie zamierzamy ograniczyć ekspozycji ubezpieczeniowej. Zgodnie z zaleceniami Komitetu Polityki Ubezpieczeń Eksportowych, ze względu na bezpieczeństwo klientów prowadzimy pogłębioną ocenę ryzyka.
To oznacza, że oprócz ochrony ubezpieczeniowej klienci uzyskują pewność otrzymania zapłaty od kontrahentów ukraińskich. Liczba wniosków o ubezpieczenia kontrahentów z rynku ukraińskiego od kilku miesięcy utrzymuje się na podobnym poziomie — mówi Agnieszka Marcinkowska z KUKE.
— W ostatnich miesiącach zauważyliśmy wzrost zainteresowania Ukrainą i transakcje, które są w trakcie negocjacji, toczą się raczej normalnym trybem. Mieliśmy incydentalne przypadki, w których proces formalnego przygotowania transakcji opóźnił się z powodu narastających zamieszek w Kijowie — mówi Piotr Stolarczyk, zastępca dyrektora departa mentu wspierania eksportu BGK.
Zachód zamiast Wschodu
Resort gospodarki będzie się też starał wesprzeć polskie firmy w zmianie kierunku eksportu ze Wschodu na inne rynki.
— Będziemy chcieli zidentyfikować eksporterów i dotrzeć do nich, np. z propozycją misji gospodarczych. Są kraje, m.in. Białoruś czy Kazachstan, które obecna sytuacja zachęca do bliższej współpracy z Polską, bo zdały sobie sprawę, że nie mogą opierać się wyłącznie na Rosji — mówi Ilona Antoniszyn-Klik. Zajmie się tym prawdopodobnie Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości.
— Rząd nie może wyręczać przedsiębiorców w przygotowaniu strategii marketingowych, więc wysyłanie ich na misje na inne rynki zapewne niewiele pomoże. Wiele państw wspiera w ten sposób swoje flagowe branże i firmy, ale to mało skuteczne — uważa Stanisław Waśko, wiceprezes grupy Can-Pack, która ma na Ukrainie dwie fabryki puszek.
Mają pomysł
Przedsiębiorcy oczekują innych działań. — Unia Europejska powinna utworzyć fundusz rekompensacyjny dla branż, które zostaną dotknięte retorsjami ze strony Rosji. Zapomina się, że o eksporcie i jego stabilności decydują tysiące średnich firm, które potrzebują wsparcia — mówi Stanisław Waśko. Krzysztof Moska, prezes Zakładu Tworzyw Sztucznych Gamrat i inwestor giełdowy, m.in. w Plast-Boksie, producencie opakowań plastikowych, który ma fabryką na Ukrainie, ma również pomysł na fundusz.
— Amerykański rząd pomagał firmom w kryzysie, kupując akcje, co zwiększało ich płynność. Bezpośrednia pomoc jest najlepsza.
Mógłby np. powstać fundusz rządowy, który wsparłby polskie firmy z dużą ekspozycją na Ukrainie — podpowiada Krzysztof Moska. Na razie rząd zamierza
pomóc firmom ukraińskim. Z inicjatywy prezydenta Bronisława Komorowskiego ma powstać fundusz z budżetem 300 mln zł, który będzie wspierać małe przedsiębiorstwa. Inwestując od 250 tys. USD do kilku milionów dolarów, w ciągu trzech lat mógłby wesprzeć 30-50 spółek.
Dom Maklerski IDMSA wskazał ostatnio spółki giełdowe, które mogą najbardziej ucierpieć na konflikcie Rosja-Ukraina: Rovese (ponad 50 proc. sprzedaży w regionie i sześć fabryk w Rosji i na Ukrainie), Decora (eksport na Wschód to 35 proc. przychodów), LPP (ryzyko kursu walutowego), Asbis (przychody, niezabezpieczone należności na Ukrainie w wysokości 10 mln USD), Mercor, Getin Holding (ponad połowa przychodów i zysków na rynkach wschodnich), a także Ceramika Nowa Gala, Kęty, BSC Drukarnia Opakowań, Integer.pl, Asseco Poland, TVN, Kopex i Famur.
…a inni zyski
„PB” informował niedawno o Jerzym Koniku, jednym z najbardziej wpływowych cudzoziemców na Ukrainie, który planuje wydać 10 mln EUR, zwiększyć plantację truskawek i zasadzić jabłonie na 500 ha pod Ługańskiem. W 2015 r. zamierza przeznaczyć 20 ha na uprawę malin. Przedsiębiorca nie dostrzega wzrostu ryzyka, choć jego plantacje leżą tylko 10 km od granicy rosyjskiej. Twierdzi, że biznes na Ukrainie nadal się rozwija, choć nieco wolniej.