Rocznie na świecie złomowanych jest około tysiąca dużych statków. Większość rozbierana jest na plażach państw azjatyckich. W Europie jedynym liczącym się recyklerem jest Turcja. Urzędnicy, unijni i polscy, chcą zapobiec degradacji środowiska w tych krajach. Proponują więc zmianę przepisów, które określą zasady recyklingu statków i kontroli tego procesu przez rządowe i samorządowe służby.

Pływające jednostki będzie można złomować tylko u recyklerów wpisanych na unijną listę. „Poprzez ograniczenie możliwości recyklingu statków wyłącznie do zakładów spełniających określone wymagania i wpisanych do europejskiego wykazu, w połączeniu z wprowadzeniem systemu wysokich kar finansowych, ograniczony zostanie proceder polegający na recyklingu statków w miejscach do tego nieprzystosowanych, którymi obecnie są przede wszystkim plaże krajów azjatyckich (Chiny, Bangladesz, Indie, Pakistan)” — napisali przedstawiciele resortu gospodarki morskiej w projekcie nowelizacji ustawy o zanieczyszczaniu morza przez statki, wprowadzającej nowe przepisy o recyklingu.
Strategiczny złom…
Czy dzięki nowym przepisom rozwinie się kontrolowany recykling nad Bałtykiem i na wybrzeżach innych akwenów europejskich? „Projekt może mieć pozytywny wpływ na konkurencyjność gospodarki i przedsiębiorczość. Dzięki wprowadzeniu przepisów (…) umożliwi się polskim zakładom recyklingu statków pozyskiwanie nowych klientów wśród armatorów podnoszących banderę innych państw członkowskich UE” — napisano w ocenie skutków regulacji. W Polsce nie ma stoczni złomowych profesjonalnie prowadzących recykling statków, jedynie rzemieślnicy rozbierają nad Bałtykiem małe jednostki, a duże firmy zajmujące się dystrybucją złomu tylko sporadycznie realizują takie kontrakty. Nowe przepisy są jednak dla nich zachętą do analizowania możliwości wejścia na profesjonalny rynek.
— „Wycinaliśmy” kiedyś jeden z wojskowych statków. Był to bardzo ciekawy, ale trudny kontrakt. Musieliśmy uważać, by w trakcie rozbiórki nie zatonął. Bardzo dobrze, że obecnie zaproponowano przepisy, które ograniczą dzikie złomowanie statków w krajach azjatyckich, bo dzięki temu recykling może odbywać się w Europie, co ułatwi nam dostęp do cennego i strategicznego surowca, czyli złomu. Co prawda firmy europejskie będą musiały ponieść duże nakłady, np. na budowę suchych doków, by spełnić restrykcyjne normy recyklingu, ale myślę, że ten biznes może się opłacać — mówi Przemysław Sztuczkowski, prezes Cognoru, zajmującego się produkcją wyrobów stalowych oraz mający w grupie Złomrex Metal, dystrybutora złomu.
…z Azji
Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej (PŻM) podkreśla natomiast, że standardy recyklingu zaczynają poprawiać podmiotyazjatyckie, starające się o wpisanie do europejskiego rejestru. Azja może więc pozostać ośrodkiem złomowania statków, ale realizowanego z poszanowaniem środowiska. Przemysław Sztuczkowski uważa, że w tym scenariuszu europejskie grupy złomowe i hutnicze także zyskają.
— Obecnie tani złom z rozbieranych na dziko statków w Azji trafia do tamtejszychhut, które na rynek wprowadzają bardzo tanie wyroby. Nasi producenci nie są w stanie z nimi konkurować. Wdrożenie nowych przepisów utrudni azjatyckim stalowniom dostęp do taniego surowca, więc ich ceny nie będą już tak konkurencyjne — prognozuje Przemysław Sztuczkowski.
Sceptyczny wobec tworzenia stoczni złomowych nad Bałtykiem oraz w innych krajach europejskich jest Arkadiusz Aszyk, zarządzający Remontową Holding. Jego grupa nie wejdzie w nowy biznes. Arkadiusz Aszyk uważa, że armatorzy będą szukać możliwości obejścia przepisów, by nie złomować statków w profesjonalnych zakładach, bo jest to proces bardzo kosztowny. Z drugiej strony, może bardziej będzie opłacało się remontować stare jednostki, niż drogo zapłacić za ich utylizację. PŻM, największy polski armator, nowymi przepisami się nie przejmuje. Uważa, że go nie dotyczą.
— PŻM nie złomuje swoich statków. Wycofywane z eksploatacji jednostki wystawiamy na sprzedaż i to od kupca zależy, co dalej z nimi zrobi — czy przeznaczy je do dalszej eksploatacji, czy też bardziej opłaci mu się przekazać je na złom. Trzy nasze najstarsze statki, sprzedane w tym roku, nadal pływają u innych armatorów utrzymujących niższe standardy użytkowanej floty — dodaje Krzysztof Gogol.