S&P 500 próbuje skończyć wzrosty

Grzegorz Zalewski
opublikowano: 2002-03-25 00:00

Wszyscy wiemy, że kontrakty terminowe są ryzykowne. Jednak wszelka aktywność życiowa wiąże się z ryzykiem. Wielu Amerykanów traktuje Argentynę jako kraj wyjątkowo kosmopolityczny i nowoczesny. Dziś Argentyna ma jednak 100-proc. inflację, stopa bezrobocia sięga 30 proc. Tysiące banków, sklepów, centrów handlowych i urzędów instaluje alarmy i kraty, które mają je zabezpieczyć przed zbiorowymi napadami.

Wspominam o tym dlatego, że choć można uznać, iż Stany Zjednoczone są krajem, na który tego rodzaju wydarzenia nie mają wpływu, to jednak przypadek Argentyny, Enrona, Andersena czy Japonii powoduje, że nie można przestać o tym myśleć. Można tylko zapytać, gdzie są wyspy szczęśliwości na morzu globalnych zawirowań.

Od końca ubiegłego roku rynek akcji znajduje się w trendzie wzrostowym. Zdecydowanie jednak nie podoba mi się złowieszcza luka, jaka ostatnio wystąpiła na wykresie kontraktów na S&P 500. Może to być bowiem luka startu rozpoczynająca nowy trend. Jeśli do końca przyszłego tygodnia rynek nie zdoła wzrosnąć powyżej poziomu 1168,5, będziemy mieli ewidentny sygnał pojawienia się ważnego szczytu. W tej sytuacji nie rekomendowałbym stosowania metody „kup i trzymaj”. Zalecałbym raczej dokładną obserwację tego, co się zdarzy, i natychmiastowe reagowanie. Strategia „kup i trzymaj” działa dobrze w pozytywnych warunkach gospodarczych, czyli w okresach, gdy spadające stopy procentowe i niska inflacja zachęcają do inwestowania w akcje. W naszym przypadku trudno powiedzieć, że są one spełnione. Na ewentualne obniżki stóp pozostało już naprawdę niewiele miejsca. Akcje zaś mają bardzo wysoki poziom wskaźnika C/Z, co, wraz z wysokim poziomem zadłużenia konsumentów, nie wróży dobrze. Krótko mówiąc, nastawianie się na utrzymywanie długich pozycji nie wydaje się teraz najlepszą strategią.