Same podatki nie mogą uratować budżetu 2002

Lesław Kretowicz
opublikowano: 2001-09-07 00:00

Same podatki nie mogą uratować budżetu 2002

Propozycje zwiększenia dochodów w przyszłorocznym budżecie za pomocą wprowadzenia podatku importowego i zamrożenia progów podatkowych spotkały się z ogromną krytyką prezesa NBP i niezależnych ekonomistów. Ich zdaniem, zwiększanie dochodów za pomocą podatków to ostateczność.

Wczoraj Sejm odrzucił przedstawioną przez Jerzego Buzka informację o stanie finansów publicznych, jego przyczynach i działaniach naprawczych. Posłowie uznali raport za niewystarczający, gdyż premier nie zaproponował jasnych rozwiązań. Propozycje nowych obciążeń, jak podatek importowy czy zamrożenie progów podatkowych, spotkało się z krytyką ekonomistów. Ich zdaniem, najpierw powinny nastąpić reformy strukturalne i ograniczanie wydatków. Zmiany systemu podatkowego to ostateczność.

Prezes NBP krytykuje

Odrzucony przez posłów raport rządu o aktualnym stanie finansów publicznych nie zawierał propozycji cięć wydatków ani zwiększenia dochodów budżetu 2002 roku. Rząd podtrzymał jedynie wcześniejszą decyzję, że deficyt budżetu w 2002 roku nie przekroczy 40 mld zł.

Najwięcej emocji wzbudził jednak fragment raportu mówiący o trwających w ramach rządu konsultacjach, które mają określić precyzyjnie warunki przyjęcia rozwiązań doraźnych. Rozwiązania te dotyczą kreowania dodatkowych dochodów poprzez doskonalenie i upraszczanie systemu podatkowego, czyli przekładając to na czytelny język, zamrożeniu progów podatkowych i wprowadzeniu nowych obciążeń, czyli podatku importowego. Spowodowało to falę krytyki ze strony ekono- mistów.

— Doświadczenie pokazuje, że skuteczne dla uzdrowienia sytuacji gospodarczej i wzrostu zatrudnienia są tylko takie programy naprawcze w finansach publicznych, które skupiają się na ograniczaniu nadmiernie wcześniej rozdętych wydatków, a nie głównie na podwyższaniu podatków — powiedział w Radiu Zet Leszek Balcerowicz.

Prezes NBP dodał, że jest zwolennikiem ograniczenia wydatków socjalnych, odejścia od systemu automatycznej indeksacji oraz likwidacji ulg podatkowych. Nie zgadza się jednak na zamrożenie progów podatkowych.

Szok dla gospodarki

Zdaniem ekonomistów, droga, którą wybrał rząd Jerzego Buzka, nie jest dobrym rozwiązaniem problemów budżetu. Wzrost lub wprowadzenie nowych podatków jest łatwe i daje wymierne korzyści, ale może skutkować poważnymi konsekwencjami w przyszłości. Panuje zgoda, że niektóre podatki mogą okazać się niezbędne, ale tylko wówczas, gdy w pełni wykorzystane zostaną inne możliwości.

— Wybiórcze podnoszenie istniejących czy wprowadzanie nowych podatków może się okazać konieczne, ale wzrost fiskalizmu nie jest pomysłem, który rozwiąże problemy budżetu. Czekam na szczegółowe propozycje rządu, lecz dodatkowych dochodów należy szukać gdzie indziej, np. ograniczając wydatki sztywne na cele socjalne — mówi Dariusz Rosati z Rady Polityki Pieniężnej.

Najgorszym skutkiem zaostrzenia polityki fiskalnej będzie spowolnienie gospodarcze. Odbije się to na inflacji, co z kolei skomplikuje pracę RPP. Wprowadzenie podatku importowego od początku 2002 roku będzie szokiem dla gospodarki, 5-proc. podatek oznacza wzrost inflacji o 1 proc.

— Po wprowadzeniu podatku importowego nastąpi automatyczny skok inflacji. To w połączeniu z normalnym jej wzrostem na początku roku spowoduje, że wskaźnik inflacji w I kwartale 2002 r. osiągnie poziom 7-8 proc. Ograniczy to pole manewru RPP. Z jednej strony będzie presja na redukcje stóp, tymczasem 5-proc. cel inflacyjny będzie zagrożony — ostrzega Maciej Reluga, analityk ING.

Zostaje VAT

Jednak nie każdy rodzaj podatku ma bezpośredni wpływ na poziom inflacji. Wyższy VAT i pozostałe podatki pośrednie odczują przede wszystkim producenci, podatek graniczny dotknie w głównej mierze importerów oraz przemysł, który w znacznym stopniu bazuje na komponentach sprowadzanych z zagranicy.

— Wyrównanie stawek VAT uprości system podatkowy, ale może przyczynić się jednocześnie do pogłębienia marazmu w budownictwie. Nie należy oczekiwać nagłego wzrostu cen. Słaby popyt wewnętrzny nie pozwoli na podwyżki. Producenci będą zmniejszać marże i rentowność, część skutków podatku importowego wezmą na siebie zagraniczni dostawcy — tłumaczy Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Banku Polska.