Ostatnio skoncentrowaliśmy uwagę na warszawskiej Starówce, bo zapowiedział wizytę znany smakosz z Londynu. Chciał zjeść coś rzeczywiście dobrego w odpowiedniej atmosferze. Z przyzwoitym kieliszkiem wina. Do tego tylko na Starówce. Zaczęliśmy intensywnie przeczesywać smakowo okoliczne restauracje. Kiedy byliśmy bliscy nerwowego załamania, wpadliśmy do Sekretu na Jezuickiej. Szybko wybraliśmy pieczone żeberka z buraczkami (43 zł). Pełne smakowe zaskoczenie. Karta win też całkiem niczego sobie.
Kiedy Anglik przyjechał, od razu tam poszliśmy. Delikatnie (i elegancko) wskazywaliśmy mu palcem w menu sprawdzone wcześniej żeberka. On uparł się akurat na dziczyznę, też była w karcie. Nie sprawdziliśmy jej wcześniej, powiało grozą. Z doświadczenia wiemy, że często bywa źródłem restauracyjnych dramatów. Gdy zamówił pieczeń z sarny (89 zł), jednogłośnie wybraliśmy to samo. Niby, że tylko o niej akurat marzyliśmy. Podano ją w sosie jałowcowym z kopytkami. Kolorystycznie danie nie wróżyło sukcesów. Z niepokojem czekaliśmy na reakcję smakosza. Po pierwszym kęsie na dłuższą chwilę zaniemówił. Oczy miał także przymknięte. W końcu wyszeptał: taka, jak trzeba. Popijając La Borie Blanche, 2004, Minervois (99 zł) z południowo-zachodniej Francji, uśmiechając się, dodał: warto było przyjechać. Rzeczywiście sarnina świetna. W najlepszym polskim stylu.
Pieczeń z sarny w sosie jałowcowym z kopytkami
Restauracja Sekret
ul. Jezuicka 1/3, Warszawa
Stanisław J. Majcherczyk