SAS: będzie więcej połączeń z Polską

Dorota Kaczyńska
opublikowano: 2003-11-24 00:00

Skandynawski operator lotniczy SAS zwiększy liczbę rejsów z Polski do Kopenhagi. Przybędzie połączeń z Warszawy, Poznania i Wrocławia.

Do tegorocznego rozkładu zimowego SAS dodał drugie połączenie lotnicze na trasie Poznań-Kopenhaga. Natomiast w lecie 2004 r. dołoży po jednym rejsie z Warszawy i Gdańska.

— To oznacza 4 rejsy dziennie z tych miast do Kopenhagi — mówi Karl-Göran Karlsson, dyrektor generalny Skandynawskich Linii Lotniczych SAS.

Ponadto w ofercie firmy pojawiło się drugie połączenie z Wrocławia do Kopenhagi, obsługiwane — w kooperacji z SAS — przez duńskiego przewoźnika Cimber Air.

— Natomiast w rozkładzie letnim 2004 r. będziemy obsługiwać 62 rejsy tygodniowo z Warszawy, Gdańska i Poznania oraz 11 rejsów tygodniowo z Wrocławia — wylicza Karl-Göran Karlsson.

Poznaj sąsiada

Jak twierdzi dyrektor generalny SAS, Szwedzi w nikłym stopniu poznali turystyczne walory Polski. Z jego spostrzeżeń wynika, że i Polacy wykazują się niewielką znajomością Szwecji.

— Kraje skandynawskie muszą wreszcie odkryć Polskę, a Polacy Skandynawię. Zwłaszcza że jesteśmy niemal sąsiadami! Polski rynek ma olbrzymi potencjał pod względem turystycznym. Dodatkowo w szybkim tempie przybywa hoteli, co jest bardzo pozytywnym zjawiskiem. Kraj ten wzbudza zainteresowanie nie tylko z punktu widzenia rozwoju turystyki, lecz i gospodarki. Po rozszerzeniu granic unijnych, we wspólnocie znajdzie się 10 nowych państw, wśród których Polska jest największym — przypomina Karl-Göran Karlsson.

Unijne wsparcie

Jego zdaniem, polsko-szwedzka współpraca — ciągle jeszcze opierająca się na dość luźnych relacjach — sukcesywnie będzie się zacieśniać. Z pewnością po akcesji wzrośnie liczba szwedzkich inwestorów na polskim rynku.

— Poza rozwojem sektora turystycznego spodziewam się, że w Polsce ruszy lawina projektów infrastrukturalnych. Jednocześnie rozpocznie się rywalizacja o środki finansowe przeznaczone dla nowych członków Unii, czyli 10 dodatkowych państw. Ile pieniędzy z unijnej puli uda się wydobyć polskim przedsiębiorcom, zależy przede wszystkim od profesjonalizmu lokalnych i centralnych władz — twierdzi Karl-Göran Karlsson.