Scenariusz drugi: Praktycznie nierealny

Bartosz Krzyżaniak
opublikowano: 2005-11-14 00:00

Szanse na to, że rząd wróci do liberalnych gospodarczych koncepcji, ekonomiści oceniają na 25 proc.

Czy teraz, gdy udało się uzyskać wotum zaufania, rząd Kazimierza Marcinkiewicza może odwrócić się w stronę wolnorynkowych rozwiązań PO i pokazać plecy Samoobronie, LPR i PSL? Ekonomiści uważają, że raczej nie. Raczej...

Rozwód? Separacja!

— Taki scenariusz wymagałby zmiany programu PiS, o którym opowiadał premier w exposé, o 180 stopni. A to wydaje się mało realne. Poza tym PiS musiałoby tańczyć do melodii, jaką zagrałaby PO i zgodzić się na jej postulaty. W świetle wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, jest to niemal niemożliwe — uważa Richard Mbewe.

Katarzyna Zajdel-Kurowska widzi jednak taką możliwość.

— PiS i PO nie wyglądają, jakby były po rozwodzie. To raczej separacja — na razie nie chcą na siebie patrzeć — uważa ekonomistka BH.

Gdyby doszło do nowego sojuszu największych w parlamencie partii, które forsowałyby korzystne dla gospodarki rozwiązania (PO zapewnia tu wsparcie), gospodarka mogłaby złapać silniejszy wiatr w żagle.

Byłoby spokojniej

— Utrzymaniu dyscypliny finansów towarzyszyłoby ustabilizowanie kursu złotego, jak też stóp procentowych (a nie ich podnoszenie, co byłoby nieuniknione w pierwszym scenariuszu). Możliwe jest też obniżenie podatków, o ile zaniechano by prób obarczenia budżetu nowymi wydatkami — uważa Jacek Wiśniewski.

Według ekonomisty WGI DM, taka sytuacja byłaby dobra i dla budżetu, i dla firm.

— Jeśli PiS i PO dogadałyby się, skorzystaliby na tym przede wszystkim przedsiębiorcy. Niższe podatki i eliminacja zbędnej biurokracji zachęciłyby firmy do wychodzenia z szarej strefy, co pozwoliłoby pozyskać dodatkowe dochody budżetowe — uważa Richard Mbewe.