- Uważam, że Putin czuje się obrażony przez fakt, że zachodnie potęgi nie biorą dostatecznie poważnie jego obaw – powiedział Schmidt, który był kanclerzem Niemiec w latach 1972-82.
Jego zdaniem Putin przyjąłby zaproszenie gdyby skierowano je do niego we właściwy sposób.
- Nie spodziewam się wiele po szczycie – powiedział Schmidt. - Jeśli państwa zachodnie nie doleją oliwy do ognia będę szczęśliwy – dodał.
Były lider niemieckiej SPD wyraził zrozumienie dla polityki Putina.
- Putin to człowiek, który postawił państwo rosyjskie na nogach po dzikich latach rządów Jelcyna. Tak postrzega swoją rolę – powiedział Schmidt.

W jego ocenie, prezydent Rosji odziedziczył ostatnie europejskie imperium kolonialne i próbuje je utrzymać. Jakkolwiek działa z bardzo silnej pozycji, to wie, że „nie może użyć siły, którą dysponuje”.
Schmidt ma pewność, że obecna konfrontacja między Zachodem i Rosją nie przekształci się w konflikt militarny.
- Zakładam, że ani Putin, ani Obama nie chcą wojny. Krym nie jest powodem do wojny. Ukraina jako całość nie jest realnym powodem do wojny dla obu tych ludzi – dodał.
Schmidt spodziewa się negocjacji między Rosją i Zachodem trwających lata, które jednak nie przyniosą konkretnych rezultatów.