Na posiedzenie sejmowej komisji, zajmującej się projektem nowelizacji ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw, nie udało się wczoraj dotrzeć przedstawicielom branży węglowej. Sejmowe biuro przepustek nie wydawało jednorazowych wejściówek, nie podając uzasadnienia. W efekcie pod bramą Sejmu pozostał m.in. prezes Izby Górniczej Sprzedawców Węgla, czyli organizacji, której członków nowe przepisy będą dotyczyły. Wejść nie mogli też branżowi dziennikarze. W posiedzeniu Komisji do spraw Energii i Skarbu Państwa uczestniczyli więc niemal wyłącznie posłowie i przedstawiciele Ministerstwa Energii, które przygotowało projekt. Został przyjęty jednogłośnie, bez żadnych zmian. Grzegorz Tobiszowski, wiceminister energii, zapowiedział, że przepisy powinny wejść w życie przed wakacjami. Nowe przepisy są odpowiedzią Ministerstwa Energii na postulaty dotyczące poprawy jakości powietrza w Polsce. Ich zadaniem będzie wyeliminowanie ze sprzedaży węgla najgorszej jakości, który — jako najtańszy — kupowany jest głównie przez ludzi ogrzewających się za pomocą pieców. Przepisy obejmą przede wszystkim muły węglowe i flotokoncentraty. Szczególne rozwiązania mają zostać przyjęte dla węgla brunatnego, który ma zniknąć z sektora komunalnego. Przeciwko takim planom protestuje jednak prywatna kopalnia węgla brunatnego Sieniawa, która produkuje m.in. pelety z tego surowca, o niskiej zawartości popiołu.

— Chcemy jeszcze wprowadzić do projektu poprawkę, która weźmie pod uwagę fakt, że Sieniawa oferuje innowacyjny produkt, na który firma ma nakłady. Poprawka jest jeszcze opiniowana przez prawników — mówił Grzegorz Tobiszowski.
Opracowanie przepisów eliminujących najbrudniejsze rodzaje węgla resort energii zapowiedział w zeszłym roku. W lutym Trybunał Sprawiedliwości UE stwierdził, że Polska złamała unijne prawo, dopuszczając w latach 2007-15 do nadmiernego przekroczenia stężenia pyłu zawieszonego PM10 w powietrzu.
— Konieczne jest jak najszybsze przyjęcie nowelizacji i rozporządzeń wykonawczych. Jeśli tego nie zrobimy, będą nam groziły kary — mówił Piotr Woźny, pełnomocnik rządu ds. programu Czyste Powietrze.