Jego pomysłodawcą jest przedsiębiorca Sebastian Golejewski, na co dzień prowadzący stację demontażu i złomowania samochodów.
— Skoro młody człowiek nie wie, czym był stan wojenny, tym bardziej nie ma wiedzy o życiu codziennym — kartkach, kolejkach i saturatorach na ulicach. Pokażemy im, jak wtedy było — mówi Sebastian Golejewski. Jeśli zima będzie lekka, prace zakończą się w I kw. przyszłego roku. Ich koszt pokrywa przedsiębiorca, który nie ukrywa, że „przydałoby się jakieś wsparcie”.
Muzeum ma zarabiać na sprzedaży biletów i wynajmie samochodów pamiętających czas PRL. Powstanie także sklep z pamiątkami z poprzedniej epoki — przedsiębiorca nie wyklucza, że także w wersji wirtualnej. Być może Muzeum PRL polubią też sympatycy militariów. — Planujemy również park z działami, czołgami oraz samolotami — mówi Sebastian Golejewski.