Shoppers Drug Mart wybuduje sieć aptek

Agnieszka Ostojska
opublikowano: 2001-06-29 00:00

Shoppers Drug Mart wybuduje sieć aptek

Murray i Leon Kofflerowie, ojciec i syn, mają zamiar otworzyć w Polsce ponad 400 aptek mających charakter farmaceutycznego supermarketu. Pierwsza z nich, w warszawskiej Galerii Mokotów, kosztowała 1,5 mln dolarów (około 6 mln zł). Na razie nie planują wejścia na nasz rynek z inwestycjami w obiekty hotelowe.

„Puls Biznesu”: Sieć Shoppers Drug Mart jest obecna na rynku kanadyjskim, amerykańskim i izraelskim. Co sprawiło, że Polska jest następna? Dlaczego nie wkroczyli Panowie na rynki krajów Unii Europejskiej?

Murray Koffler: Po pierwsze dlatego, że obowiązują tam różnego rodzaju ograniczenia, uniemożliwiające nam otwarcie aptek w takiej formie, w jakiej byśmy chcieli. Polska jest największym krajem, w którym z punktu widzenia prawnego możliwe jest otwarcie apteki w naszej konwencji. Można to zrobić również w Norwegii czy w Szwajcarii, jednak kraje te zamieszkuje 4-6 mln osób, a nie prawie 40 mln tak jak w Polsce. To są dla nas doskonałe warunki. Polska gospodarka rozwija się szybko i wszystko wskazuje na to, że tak pozostanie przez długi czas. Najważniejsze jednak, że w Polsce są jeszcze obszary niedoinwestowane. Handel farmaceutykami to jedna z dziedzin, w których jest jeszcze dużo do zrobienia. Konwencja apteki Super-Pharm, łącząca aptekę, drogerię i handel masowy, jest w Polsce pionierska i ma szansę powodzenia.

Leon Koffler: Obserwowaliśmy polski rynek od kilku lat. Doszliśmy do wniosku, że rzadko kiedy zdarza się tak świetna okazja poszerzenia sieci o następny kraj.

„PB”: Rynki Europy Środkowej i Wschodniej nie są obwarowane regulacjami prawnymi. Czy należy się spodziewać dalszej ekspansji Super-Pharm?

MK: To nasze pierwsze dni w Polsce. Musi upłynąć kilka lat, aby ocenić efekty inwestycji tutaj. Dlatego obecnie trudno nam mówić o dalszej ekspansji. Jest to możliwe, ale na pewno nie w najbliższej przyszłości. Interesują nas tylko duże rynki, takie jak Ukraina i część europejska Rosji. Są one jednak niestabilne. Natomiast Węgry i Czechy są znacznie mniejsze od Polski.

„PB”: Apteka w Galerii Mokotów jest pierwsza. Gdzie będzie następna?

MK: W Opolu. Zostanie otwarta w przyszłym tygodniu.

„PB”: A kolejne? Czy mają już Panowie dokładne plany rozwoju sieci?

MK: W ciągu kilku miesięcy zamierzamy otworzyć pierwsze cztery apteki. Ta w Galerii Mokotów kosztowała nas 1,5 mln USD (około 6 mln zł). W pierwszych pięciu latach inwestycji zamierzamy otworzyć 50 aptek. Według nas, na polskim rynku znajdzie się miejsce dla 400-500 takich obiektów. Planujemy, że rozbudowa sieci do zamierzonych rozmiarów zajmie nam 10-15 lat.

„PB”: 400-500 nowych aptek to dużo...

MK: Ale Polaków jest prawie 40 mln. W Kanadzie, gdzie liczba ludności stanowi zaledwie jedną trzecią polskiej, funkcjonuje ponad 800 naszych aptek.

„PB”: W Polsce apteki to głównie biznes rodzinny. Tak duża sieć może im zagrozić. Nie obawiają się Panowie protestów?

MK: Nie jesteśmy pierwszą siecią aptekarską w Polsce. Istnieje wiele innych, należących do dystrybutorów leków, szpitali i różnych przedsiębiorstw. Właściciele niektórych nawet kontaktowali się z nami i składali oferty sprzedaży swoich sieci. Sądzimy, że większa konkurencja może przynieść wiele dobrego. Obecnie polski klient, który chce zrealizować receptę późno wieczorem, często musi stać w kolejce do zakratowanego okienka. Zamierzamy zmienić ten zwyczaj i stworzyć sieć sklepów czynnych do późnych godzin, gdzie można nie tylko zrealizować receptę, ale również kupić kosmetyki czy środki czystości.

„PB”: Czy otwierane apteki będą w 100 proc. własnością sieci, czy też tak jak to ma miejsce w Kanadzie będą działały na zasadach franchisingu?

LK: Pierwsze uruchamiane przez nas apteki będą stanowić własność Super-Pharm. W miarę rozwoju inwestycji chcemy, podobnie jak w Kanadzie, USA czy w Izraelu, stworzyć sieć franchisingową, działającą pod naszym szyldem, z naszym know- -how, ale z prywatnym kapitałem. Rozważamy również możliwość przejęcia jednej z istniejących już w Polsce sieci.

„PB”: Która z sieci aptek będzie największą konkurencją Super--Pharm?

MK: Obecnie trudno nam mówić o konkurencji. Rozważamy oferty zakupu istniejących już aptek, jednak zadecydują o tym wyniki finansowe pierwszych obiektów naszej sieci.

„PB”: Jakiej produkcji leki będą sprzedawane w polskiej sieci?

LK: Głównie polskie. Również wśród kosmetyków będą obecne krajowe produkty, które na tym rynku sprzedają się najlepiej. Nie ma powodu, aby kłaść szczególny nacisk na sprzedaż marek międzynarodowych.

„PB”: Supermarkety słyną z czerpania dodatkowych korzyści z długich terminów płatności za dostarczone towary. Jakie zasady będą rządziły Waszymi relacjami z producentami?

LK: Jesteśmy bardziej zainteresowani marketingowymi aspektami współpracy. Chcemy, aby nasi dostawcy nie pozostawali bierni i pomagali nam sprzedawać produkty, zamiast dawać nam dobre warunki. Dlatego też wydajemy gazetkę promocyjną, dobrowolnie współfinansowaną przez producentów, którym zależy na większej sprzedaży. Reguły rozliczeń, jakie rządzą relacjami między nami a dostawcami nie różnią się jednak od zależności między supermarketami i ich dostawcami.

„PB”: Ilość aptek świadczy o wieku społeczeństwa. Czy pojawienie się sieci Super- -Pharm wiąże się ze starzeniem się polskiego społeczeństwa?

MK: Polskie społeczeństwo nie jest stare. 50 proc. Polaków to osoby poniżej 35 roku życia. Poza tym o wyborze naszej grupy docelowej nie decydowało kryterium wieku. Utarło się, że do apteki przychodzą ludzie chorzy. A to nie do końca prawda. Chcemy zmienić ten stereotyp. Apteka nie jest miejscem tylko dla chorych, ale również dla zdrowych, którym zależy na tym, aby takimi pozostać.

„PB”: Jest Pan również dyrektorem sieci hoteli Four Seasons. Czy zamierza Pan wejść z nimi do naszego kraju?

MK: Jest to zupełnie inny rodzaj działalności, ale rozbudowywany na podobnych zasadach. Na razie jednak nie mamy planów wejścia na polski rynek. W najbliższym czasie chcemy skoncentrować się na rozbudowie sieci aptek. Ale nic nie jest jeszcze przesądzone.