Się przesadzi warto wybrać

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2007-09-28 00:00

Egri Bikaver? W Polsce to świetnie znana nazwa węgierskiego wina. Za komuny wśród dostępnych czerwonych uchodziło za lepsze. Bo innych prawie nie było.

Matecznikiem Bikaveru pozostaje urokliwe miasteczko Eger, położone jakieś 150 km od Budapesztu. Historia wytwarzania win ma tam wielką tradycję. Uważa się, że winiarstwo przywędrowało w te okolice już w XI wieku — z Burgundii, wraz z cystersami. To oni przywieźli ze sobą Pinota.

Wschodni kataklizm

Cystersi początkowo robili wina tylko dla siebie. Dali jednak posmakować je innym braciszkom. Za ich przykładem szybko poszły następne zakony. Poza Pannonhalma, winnice powstawały także w Tihany, Szekszard i samym Egerze. Wszystko by się zapewne miło rozwijało, gdyby nie najazd Mongołów w XII wieku. Zniszczyli wszystkie winnice, wycinając przy okazji w pień połowę ludności.

Nie udało im się jednak zniweczyć węgierskiej miłości do wina. Król Bela IV szybko odbudował miasto Eger. I zaprosił do osiedlania się zagranicznych winiarzy. Winiarstwo w Egerze ponownie nabrało rozpędu. Produkowano również na eksport.

Idylla skończyła się z najazdem Turków. Twierdza Eger broniła się z tak bezprzykładną odwagą, że podejrzewano obrońców o popijanie byczej krwi (Egri Bikaver). W końcu jednak padła. Dominacja Turków w regionie trwała kilkaset lat. Ale, Egerowi i tak się udało. Turcy siedzieli tam tylko 91 lat. Jan III Sobieski, wracając spod Wiednia, zahaczył o Eger i raz na zawsze przepędził stamtąd całe to zasiedziałe bractwo.

Czerwoni i inne plagi

Kolejnym dopustem wyniszczającym węgierskie winnice była mszyca (philloxera). Znowuż trzeba było zaczynać wszystko od nowa. Na koniec pojawili się komuniści. Znacjonalizowali winnice, zaczęli produkować masówkę. Mało ich obchodziła jakość wina, liczyła się tylko ilość. Nakazali wyciąć winorośle wspaniałej rodzimej Kadarki i nasadzić gorsze, ale mniej kapryśne szczepy. Winnicom dostało się także, za „twórczą” regionalizację przemysłu w obozie „miłujących pokój krajów”. Węgrom przypadła wtedy produkcja autobusów (słynne Ikarusy). Towarzysze radzieccy wzięli na siebie produkcje traktorów. Gdy — w ramach wymiany — dotarły one w końcu na Węgry, okazało się, że w winnicach są zupełnie bezużyteczne. Miały 3,5 m szerokości, a odległości między rzędami winorośli wynosiły mniej niż 2 m. Nikt nie śmiał protestować. Postanowiono zatem przesadzić krzewy. „Kreatywność” towarzyszy nie miała zresztą granic. Pewnego dnia postanowili przechrzcić wszystkie czerwone wina produkowane w rejonie Egeru na Egri Bikaver. Na półkach, także w PRL, pojawiły się dziwne kwasiury, niczym nie przypominające wspaniałych poprzedników. Jednym ruchem zniszczono budowaną przez wieki markę!

I chyba przez przeoczenie, nacjonalizując winnice, pozostawiono możliwość posiadania małych prywatnych działek. Tam właśnie Węgrzy mogli kultywować wielowiekową miłość do wina. Właśnie dzięki tym działeczkom przemysł winny na Węgrzech tak szybko stanął na nogi po przegonieniu czerwonych geniuszy.

Ku chwale

Jednym z pionierów nowej epoki winiarstwa był Tibor Gal. Międzynarodowe uznanie zdobył sobie na emigracji, tworząc w Ornellaia znakomitego supertoskana. Gdy tylko było można, powrócił na Węgry. Wspólnie z Incisa della Rochetta (właściciele legendarnej Sassicaia) stworzył słynną dziś firmę GIA. Zaczął eksperymentować z Pinot Noir — pojawiły się wspaniałe wina. Aktywnie włączył się w działalność Egri Bormives Ceh (Stowarzyszenie Producentów Win z Egeru), którego głównym celem jest przywrócenie winom z Egeru dobrej jakości.

Jakie szczepy używane są do produkcji Egri Bikaver? A to już indywidualna decyzja winiarza. U Gala (zginął niedawno tragicznie) podstawą był rodzimy Kekfrankos, do którego dodawał Cabernety, Merlota i Kadarkę. Winiarze w Egerze szczególnie polubili Cabernet Franc — mówią, że bardzo dobrze łączy się właśnie z Kekfrankosem. Ostatnio popularnym składnikiem Bikavera staje się także Syrah. Z roku na rok ten szczep robi w regionie coraz większą karierę. Może dlatego, że swoją korzennością świetnie się przypasowuje do tradycyjnej kuchni węgierskiej.

Dziś zamek w Egerze króluje nad morzem winnic, a mieszkańcy nadal lubią Polaków. Nawet w restauracjach można poprosić o menu po polsku. Rezultat wizyty Sobieskiego? l

Foto: Studio 3/3, NPTW

warto wybrać

Egri Vili Papa Cuvée

(289 zł)

Świetne wino. Nazwane na cześć ojca producenta. Prawie dwa lata leżakowało w dębowej beczce. Głęboki czerwony kolor zawdzięcza solidnej proporcji Cabernet Franc. Powiewy czerwonej porzeczki i śliwki,

odczuwalne taniny i lekka kwasowość. Dobry kandydat do leżakowania

w piwniczce.

Tibor Gal Pinot Noir

(79 zł)

Produkowany z winogron pochodzących z czterech różnych winnic. Stały one odłogiem od 1950 do 1999 roku. Eleganckie, zrównoważone, niezbyt ciężkie wino o zaznaczonej kwasowości. Dobry kompan do wielu potraw w tym pieczonej kaczki, także dzikiej.

Vincze Egri Bikaver

Reserve

(145 zł)

Przykład bardzo dobrze zrobionego Bikavera. Użyto pięciu różnych szczepów winogron. Rodzime węgierskie stanowią jedynie 10 proc. Pobyt w beczce pozytywnie się odbił na zharmonizowaniu smaków. Wyczuć można wiśnie, delikatną porzeczkę. Także taniny i lekką kwasowość.

Koporos Egri Bikaver

(37 zł)

Bardziej podstawowy reprezentant regionu. Miły w piciu, nawet solo.

Stonowane taniny i kwasowość. Wyczuwalne

akcenty czereśniowo — wiśniowe. Także lekka śliwka.