Branża budowlana w Polsce przeżywa ciężkie chwile. Firmy bankrutują na niespotykaną wcześniej skalę, a w głowach rządzących rodzą się plany ratunkowe — od dodatkowych poręczeń i gwarancji przez wykupywanie spółek przez rządowe agencje aż po nacjonalizację firm. Nie wszystkim rządowa kroplówka się podoba. Krzysztof Andrulewicz, prezes grupy Skanska w Polsce, podkreśla: by rynek w Polsce mógł się rozwijać, zachowane muszą być zasady zdrowej, rynkowej konkurencji.
— Ewentualna pomoc dla firm musi być zgodna z prawem polskim oraz unijnym, a zasady dostępu do niej powinny być jednakowe dla wszystkich — podkreśla szef Skanskiej.
Równe zasady
Czyżby przeciwstawiał się zapowiadanej pomocy rządowej dla PBG i Polimeksu- -Mostostalu?
— Nie chcę odnosić się do przykładów konkretnych firm, ale muszę podkreślić, że zasady działania dla wszystkich firm na rynku — małych i dużych, z polskim i międzynarodowym kapitałem — muszą być takie same. Konkurencja rynkowa to nie wolnoamerykanka.Firmy odpowiadają za swoje finanse, za pracowników, podwykonawców i relacje handlowe z kontrahentami, a upadłość jest jednym z elementów wolnej konkurencji — mówi Krzysztof Andrulewicz.
Skanska, w porównaniu z innymi firmami budowlanymi, jest w komfortowej sytuacji. W ostatnich latach rzadko brała udział w przetargach na największe kontrakty dla Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, które teraz okazały się nierentowne. Wykonała natomiast, w modelu partnerstwa publiczno-prywatnego, bardzo duży kontrakt na budowę odcinka autostrady A1 między Gdańskiem i Toruniem, którym za pośrednictwem spółki Gdańsk Transport Company będzie też przez kilkadziesiąt lat zarządzać. Skanska skupiła się także na tworzeniu struktur regionalnych i zdobywaniu małych i średnich zleceń lokalnych oraz deweloperskich i infrastrukturalnych kontraktów dla sektora prywatnego.
Bez zwolnień
Ta strategia sprawia, że dziś więc nie musi tak bardzo bać się o przyszłość jak firmy, które w ostatnich latach dały skusić się drogowemu eldorado. W tym roku skończą się duże kontrakty autostradowe i branżę budowlaną czeka zapaść. Paweł Antonik, szef Strabaga, zapowiada, że do końca roku ze spółki zatrudniającej 5,5 tys. pracowników będzie musiało odejść około 1,5 tys. Kilkaset osób straci pracę w Mostostalu Warszawa.
— Jeśli rząd nie będzie kontynuować autostradowego programu, w całej branży budowlanej pracę może stracić nawet 100 tys. osób — szacuje Piotr Kledzik, przewodniczący rady Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. Skanska jest wyjątkiem.
— W ostatnich dwóch latach zwiększyliśmy zatrudnienie o 1,5 tys. osób i w Polsce w naszej grupie pracuje prawie 7,6 tys. pracowników. Żadna firma oczywiście nie może bezterminowo gwarantować zatrudnienia, ale my obecnie żadnych zwolnień grupowych nie planujemy — mówi Krzysztof Andrulewicz.
Szwedzka grupa wciąż prognozuje rozwój polskiej budowlanki.
— Od 2005 r. wartość rynku budowlanego w Polsce wzrosła ponad dwa razy. W 2011 r. wzrost sięgnął 15 proc., a przez pierwsze pięć miesięcy tego roku 11 proc. Skanska nadal traktuje Polskę jako perspektywiczny rynek, który będzie się rozwijał, tyle że zamiast dużych kontraktów infrastrukturalnych realizowanych będzie więcej zleceń małych i średnich — prognozuje Krzysztof Andrulewicz. Skanska stawia też na budownictwo dla inwestorów prywatnych.
4,8 mld zł Takie przychody miała Skanska w Polsce…
0,48 mld zł … a taki zysk w 2011 r.