Skarb ma haka na szefa Lotosu

Paweł Janas, MB
opublikowano: 2007-09-11 00:00

Resort obwinia szefa pomorskiej spółki o zaniedbania. Zdaniem analityków, to pretekst, by usunąć przeszkodę na drodze do fuzji z PKN.

Roszady personalne Zawieszony wyrok na Pawła Olechnowicza

Resort obwinia szefa pomorskiej spółki o zaniedbania. Zdaniem analityków, to pretekst, by usunąć przeszkodę na drodze do fuzji z PKN.

Ministerstwo Skarbu Państwa (MSP) odkryło wczoraj karty: zażądało, by Paweł Olechnowicz, prezes Grupy Lotos, pożegnał się ze stanowiskiem na dzisiejszym posiedzeniu rady nadzorczej spółki.

— Przyczyną wniosku o odwołanie jest wyprowadzenie w ubiegłym roku ze spółek zależnych Lotosu na Litwie 30 mln USD — mówił rano Paweł Szałamacha, wiceminister skarbu.

Litewski ślad

Zarzut jest — jak poinformował Lotos — skutkiem nieprzejęcia przez Petrobaltic pełnej kontroli nad UAB Naftos Gavyba. Spółka zależna gdańskiej rafinerii ma w niej 42,7 proc. Zaniechanie to dało litewskiej firmie możliwość dokonania przed blisko rokiem transakcji na 30 mln USD. Lotos podkreśla, że nie mógł temu zapobiec, bo kontrolę na Petrobaltikiem uzyskał dopiero w kwietniu 2007 r.

Wyjaśnienia te przyniosły rezultat — przynajmniej na razie. Szef rady nadzorczej Lotosu Jan A. Stefanowicz poinformował wieczorem, że dziś wniosku o odwołanie Olechnowicza nie będzie.

„Postanowiono w uzgodnieniu z sekretarzem stanu panem Pawłem Szałamachą nie przedstawiać wniosku pod obrady rady nadzorczej Grupy Lotos w dniu 11 września 2007 r.” — napisał w oświadczeniu szef rady.

Z oświadczenia nie wynika jednak, by MSP zrezygnowało.

Powtórka z historii

Według nieoficjalnych informacji, wczoraj odbyły się konsultacje z politykami PiS przeciwnymi odwołaniu.

— To propozycja, z którą nie wszyscy się zgadzają. Gdyby było inaczej, zostałoby to załatwione szybko i po cichu, a nie z nagłośnieniem w mediach. Osobiście będę przekonywał przedstawicieli skarbu państwa, by odstąpili od tego pomysłu — mówił wczoraj jeden z wpływowych polityków PiS.

Analitycy wątpią, czy argumenty o wyprowadzeniu pieniędzy są prawdziwe.

— To próba wywarcia nacisku na radę nadzorczą spółki, bo skarb państwa nie ma wśród członków rady większości potrzebnej do odwołania Pawła Olechnowicza. A to z kolei przypomina mi zastosowaną przez SLD metodę odwołania w 2002 r. Andrzeja Modrzejewskiego, prezesa Orlenu — mówi Robert Gwiazdowski z Centrum im. Adama Smitha.

Zdaniem analityków, prawdziwym powodem próby odwołania Pawła Olechnowicza jest to, że nie ukrywa on swojego krytycznego stosunku do planów fuzji Lotosu z Orlenem. Planów, za którymi ostro lobbował Piotr Kownacki, szef Orlenu i — co nie bez znaczenia — bliski znajomy prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

— Olechnowicz trzyma firmę twardą ręką. Przedstawione przez wiceministra Szałamachę zarzuty trudno komentować, bo trudno mówić w tym przypadku o jakichkolwiek merytorycznych przesłankach. Nie było przecież słychać o jakimkolwiek postępowaniu. Oskarżenia wzięły się znikąd — twierdzi Andrzej Szczęśniak, niezależny analityk.

— Na sprawę trzeba patrzeć przez pryzmat pomysłu połączenia Lotosu i Orlenu. Gdyby doszło do dymisji, to fuzja nieco by się przybliżyła. Prezes Olechnowicz zrobił wiele dobrego dla spółki, choć ostatnio wyniki Lotosu nie są zadowalające. Wzrosły koszty programu kompleksowego rozwoju technicznego (PKRT). Reakcja inwestorów była negatywna. Nie są to jednak powody do odwołania — mówi Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.

Organizator

Puls Biznesu

Autor rankingu

Coface