Skarb sprzeda Lotos na GPW

Paweł Janas
opublikowano: 2011-12-21 00:00

Spółka poradzi sobie bez inwestora strategicznego — uważają analitycy. Jego brak nie oznacza, że nie zyska partnera do projektów wydobywczych

Wczoraj minął ostateczny termin na składanie wiążących ofert na zakup 53,2 proc. akcji Grupy Lotos. Nie wpłynęła ani jedna. Resort tłumaczy, że zamknięcie transkacji jest niemożliwe z uwagi na „przedłużające się zawirowania w strefie euro”. Nowym pomysłem na zakończenie prywatyzacji jest sprzedaż Lotosu na giełdzie.

Według naszych informacji, taki waraint wybrano jeszcze zanim upłynął termin składania ofert. — Kierownictwo resortu zdecydowało, że zamiast sprzedawać Lotos inwestorowi strategicznemu, sprzeda akcje na giełdzie. Lotos nie potrzebuje inwestora, ale kapitału. A ten można zyskać z rynku kapitałowego, w tym również od inwestorów zagranicznych — informowało nasze źródło w resorcie.

Lista powodów

Dlaczego nie strategiczny? Wszystko wskazywało na to, że oferty, o ile w ogóle wpłyną, nie będą atrakcyjne. Te w miarę interesujące mogli przedstawić tylko Rosjanie, a to temat kontrowersyjny politycznie.

Nie bez znaczenia było też stanowisko premiera Donalda Tuska, człowieka z Trójmiasta. Podobno nie wyobrażał on sobie, by o silnej spółce z rodzinnego Pomorza miał decydować np. zarząd zlokalizowany w Dubaju czy Moskwie.

— Ważny był też fakt, że wartość księgowa jest wyższa niż rynkowa wycena — dodaje osoba zaangażowana w proces prywatyzacji.

Inwestor nie, partner tak

Pytanie, czy bez inwestora branżowego i po wybraniu opcji prywatyzacji z udziałem inwestorów kapitałowych spółka poradzi sobie z ambitnymi planami rozwojowymi. Szczególnie że od dawna Lotos zapowiada, iż po zakończeniu programu 10+ chce silniej niż dotychczas rozwijać segment poszukiwawczo-wydobywczy.

Z niedawnych wypowiedzi Pawła Olechnowicza, prezesa Grupy Lotos, wynika, że zyskanie partnera do segmentu upstreamowego nie musi koniecznie oznaczać związków kapitałowych. Według niego, Lotosowi bardziej przydałby się partner do konkretnego projektu wydobywczego.

Prezes Olechnowicz pytany, czy trwają takie rozmowy, zasugerował niedawno, że rzeczywiściecoś jest na rzeczy, ale uchylił się od podania konkretów. Przypominał także, że w ramach poszukiwania finansowania programu wydobywczego w grę może wchodzić także wysłanie Petrobaltiku na giełdę lub jego dokapitalizowanie przez grupę. Nie krył także, że prywatyzacja Lotosu, polegająca na sprzedaży akcji spółki, nic nie da.

— Takiego prezentu na te święta bym sobie nie życzył — zaznaczał szef Grupy Lotos.