W 2014 r. wzrósł on blisko trzykrotnie. Największą dynamikę, bo sięgającą prawie 1000 proc., zanotowano w handlu z Węgrami.
— Widzimy, że w Polsce giną miliony litrów spirytusu przemysłowego, który jest jednym ze źródeł zasilania szarej strefy. Sprzedawany jest potem jako spirytus konsumpcyjny, bimber i nalewki. Widzimy też m.in. podrabiane wódki białoruskie i ukraińskie. Podwyżka akcyzy, która spowodowała zwiększenie cen legalnego alkoholu, była impulsem do rozwoju produkcji tego nielegalnego. Nie jesteśmy w stanie oszacować obecnie, jak duża to część rynku — mówi Leszek Wiwała, prezes Związku Pracodawców Polskiego Przemysłu Spirytusowego.