Spadek deficytu obrotów oznacza wzrost eksportu

Marek Matusiak
opublikowano: 2000-07-05 00:00

Spadek deficytu obrotów oznacza wzrost eksportu

OZNAKA OŻYWIENIA: Wyraźnie poprawia się bilans polskiego handlu zagranicznego, a trzeba pamiętać, że liczony na podstawie dokumentów SAD jest on jeszcze lepszy.

Według wstępnych danych NBP, deficyt obrotów bieżących wyniósł w maju 376 mln USD. To dobra wiadomość. I zarazem — zaskakująca. Wprawdzie przy obserwowanym od kilku miesięcy wzroście produkcji sprzedanej przemysłu, któremu towarzyszył spadek popytu wewnętrznego, analitycy przewidywali wzrost obrotów eksportowych, ale nikt nie oczekiwał tak wysokiego spadku deficytu.

WSKAŹNIKA obrotów bieżących nie można utożsamiać z wynikami handlu zagranicznego, bo obejmuje on nie tylko dane dotyczące wydatków importowych i wpływów eksportowych, ale również między innymi transfer walut, saldo inwestycji bezpośrednich i portfelowych, a także saldo nie sklasyfikowanego handlu bazarowego, ale przy wyodrębnieniu z niego wyłącznie wymiany towarowej z zagranicą i tak widać wyraźną poprawę tych obrotów. A ściślej — odczuwalny skok eksportu. Ujemne saldo zagranicznej wymiany towarowej uzyskane w maju jest prawie o 200 mln USD mniejsze niż w kwietniu i o ponad 350 niż w marcu. To duży postęp, znamionujący gospodarczy rozwój, z czego — rzecz jasna — należy się cieszyć.

NA WYNIKI te trzeba jednak patrzeć realistycznie. W ciągu pięciu pierwszych miesięcy roku wpływy z eksportu wyniosły 10 795 mln USD, zaś wydatki 16 599 mln USD, co oznacza ujemne saldo wielkości 5 804 mln USD. Tymczasem w analogicznym okresie 1999 roku eksport wyniósł 11 172 mln USD, import — 16 050 mln USD, zaś deficyt — 4 878 mln USD, a zatem był o prawie miliard USD mniejszy.

TO DOPIERO wyznacza rzeczywistą pozycję naszej gospodarki. W tegorocznej ustawie budżetowej zapisano poważny wzrost eksportu, podczas gdy po pięciu miesiącach roku sprzedaż polskich towarów za granicę była o 3,4 proc. niższa niż przed rokiem! Odnotowując więc poprawę — nawet zakładając, iż wskaźnik eksportu będzie rósł także w następnych miesiącach — trzeba sobie uświadomić, iż obok rynku pracy także handel zagraniczny wymaga ochrony i podtrzymywania.

TYM BARDZIEJ że nie najlepiej jest także z inflacją. Z wyliczeń GUS wynika, że w drugiej połowie czerwca ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły o 0,1 proc. w stosunku do pierwszych dwóch tygodni tego miesiąca i o 0,3 proc. w porównaniu z drugą połową maja. Na wysokość tego drugiego wskaźnika największy wpływ miał wzrost cen pieczywa (o 12,7 proc.) oraz przetworów młynarskich i makaronowych (o 2,7 proc.), czego nie zrekompensował spadek cen owoców (o 14,2 proc.) i warzyw (o 7,9 proc.). Jest więc niemal pewne, że po czerwcu wskaźnik inflacji nadal będzie dwucyfrowy.

NA TYM TLE szczególne znaczenie mają wstępne założenia gospodarcze do budżetu na 2001 rok, których ogłoszenia można się spodziewać jeszcze w tym tygodniu. Niektóre już są znane — KERM zaproponował rządowi, by średnioroczny wskaźnik inflacji wynosił 6,1 proc., zaś wzrost produktu krajowego brutto — 5,7 proc. Natomiast z nieoficjalnych informacji wynika, że deficyt budżetowy ma w przyszłym roku wynieść 2 proc. PKB — co zresztą postuluje wielu analityków — a deficyt całego sektora finansów publicznych, obejmującego także finanse samorządów — 2,3 proc. PKB. Oczywiście trudno analizować te wskaźniki przed ich oficjalnym potwierdzeniem, ale wstępnie wydaje się, iż — podobnie jak w dwóch ostatnich latach — są one, delikatnie rzecz ujmując, nadmiernie optymistyczne.