SPÓŁKA WĘGLOWA WEŹMIE PRZYJAŹŃ
Najnowsza polska koksownia nie ma szans na samodzielne zyski
POTRZEBA WSPARCIA: Naszymi klientami są znane europejskie koncerny stalowe. Jednak trudna sytuacja finansowa firmy pokazała, że jako samodzielne przedsiębiorstwo państwowe nie mamy szans na osiągnięcie zysków — mówi Andrzej Warzecha, zarządca komisaryczny Zakładów Koksowniczych Przyjaźń. fot. Stanisław Jakubowski
Koksownia Przyjaźń — najnowocześniejsza i najmłodsza koksownia w Polsce, działająca od 1987 r. — zostanie przejęta przez Jastrzębską Spółkę Węglową (JSW), największego producenta węgla koksowego.
Zarząd komisaryczny koksowni i zarząd JSW ma nadzieję, że program prywatyzacji Przyjaźni znajdzie uznanie ministra skarbu. Wówczas JSW utworzy spółkę córkę, właściciel koksowni wniesie ją do tej spółki jako aport, a JSW otrzyma większościowy pakiet udziałów w zamian za wierzytelności Przyjaźni. Ostatecznie 15 proc. akcji dostanie załoga.
Koks przetargowy
Koksownia znajduje się w dramatycznej sytuacji finansowej. W marcu Ô97 minister skarbu wprowadził w przedsiębiorstwie zarząd komisaryczny. Do 1991 r. przedsiębiorstwo notowało dodatni wynik finansowy. Kłopoty zaczęły się wraz ze wzrostem cen surowca do produkcji, czyli węgla koksowego. Stanowią one bowiem około 80 proc. kosztów stałych koksowni.
Firmę położył na łopatki koks, a właściwie gra tym surowcem, prowadzona przez największych uczestników rynku — kopalnie węgla kamiennego, huty i koksownie. Przedmiotem tej gry są ceny węgla koksującego, który kopalnie sprzedają koksowniom, a te — po przerobieniu na koks — zbywają hutom.
Na ten sam gatunek węgla koksującego i produkowanego zeń koksu obowiązują ceny różne dla odbiorców krajowych i zagranicznych. Koszt wydobycia węgla wynosi ok. 45-50 USD, a koksownie kupują go o 25 USD drożej, natomiast za granicą jest sprzedawany po ok. 30 USD.
Z kolei za koks produkcji krajowej huty i odbiorcy indywidualni płacą po 100-105 USD za tonę, a eksportowany jest po cenach o 20-50 USD niższych. Wobec takich relacji cenowych koksownie mają problemy z opłacalnością produkcji.
Pośrednik zarabia
Zakłady Koksownicze Przyjaźń, wyodrębnione ze struktur Huty Katowice po strajkach w 1989 r., mogą produkować 2,7 mln ton koksu rocznie, ale te zdolności są wykorzystywane najwyżej w 90 proc. 70 proc. wyrobów firmy trafia na eksport, głównie na rynek niemiecki, szwedzki, fiński. Koksownia, zatrudniająca ok. 2,8 tys. osób, eksportuje swoje wyroby za pośrednictwem katowickiej spółki Polski Koks, w której udziałowcami są Jastrzębska Spółka Węglowa (51 proc.) oraz koksownie Przyjaźń (24,5 proc.) i Zdzieszowice (24,5 proc.).
Dochody Polskiego Koksu rosną z roku na rok. W ubiegłym roku zarobił na czysto 9,3 mln zł — o 7 mln zł więcej niż w 1996 r. Prognozy na ten rok są równie optymistyczne.
Edward Rupik, prezes Polskiego Koksu, chwali korzyści, jakie ponoć odnoszą udziałowcy kierowanej przez niego spółki. Jednak przeczą temu wyniki finansowe zarówno koksowni, jak i JSW. Np. koksownia Przyjaźń ubiegły rok zamknęła stratą 113 mln zł.
Walka o dywidendę
Kryzys w koksowni Przyjaźń byłby pewnie mniejszy, gdyby wygrała ona proces z urzędem skarbowym. Spór trwa już cztery lata i dotyczy 200 mln zł. Przyjaźń uważa, że fiskus powinien jej zwrócić pieniądze z tytułu nadpłaconej w latach 1990-1995 dywidendy (37,4 mln zł wraz z odsetkami). Urząd Skarbowy w Dąbrowie Górniczej sądzi zaś, że to koksownia zalega z wpłatą 38,8 mln zł. Sprawa dotarła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale wciąż nie wiadomo, kiedy zostanie rozstrzygnięta.