Konstruowanie nowego rządu weszło w fazę, gdy liczba publicznych i tajnych spotkań, narad i podchodów rośnie lawinowo. Wczoraj stanem prac oficjalnie zainteresował się prezydent Bronisław Komorowski, goszcząc (ale osobno) obu szefów partii zawiązujących koalicję. Relacje wywodzącej się z PO głowy państwa z Donaldem Tuskiem rzecz jasna mają zupełnie inny charakter, niż z Waldemarem Pawlakiem. Dlatego możliwości ewentualnej mediacji prezydenta w razie wystąpienia koalicyjnego pata są dość ograniczone.
Kształt wielu resortów podstawowych dla funkcjonowania państwa jest nienaruszalny. W ostatnich latach zmianą o największym realnym znaczeniu było zebranie większości funduszy unijnych w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Reorganizacją istotną, ale nie aż tak, będzie spodziewany rozdział Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, czyli powrót do przeszłości. Naturalne jest pytanie, jaki urząd przejmie administrację publiczną – ponieważ Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, przynajmniej w obecnym kształcie, się do tego nie nadaje.
Z dotychczasowych deklaracji koalicjantów wynika, że punktem najbardziej zapalnym jest styk gospodarki ze środowiskiem. Wicepremier Waldemar Pawlak nie przyjmuje do wiadomości utraty władzy nad strategiczną energetyką, ba, marzy mu się superministerstwo z wchłoniętym środowiskiem. Plany premiera Donalda Tuska są wręcz odwrotne – również widzi konieczność połączenia tematyki energetycznej i środowiskowej, ale na poziomie odrębnego, silnego ministerstwa. W tym sporze nie chodzi tylko o personalia, lecz faktycznie o strategię – dlatego jego rozstrzygnięcia będziemy oczekiwać z wielkim zainteresowaniem.