Sport jest dobrym nauczycielem biznesu

  • Marta Maj
opublikowano: 24-03-2023, 14:35
Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Fryderyk Szydłowski, pomysłodawca i współzałożyciel start-upu Embargo, grał zawodowo w koszykówkę, zanim na dobre zajął się biznesem. Uważa, że sport nauczył go pokonywania przeciwności, podążania za marzeniami i podnoszenia się po porażkach.

Sportowa rodzina:
Sportowa rodzina:
Rodzice nigdy nie musieli mnie zachęcać do sportu, zawsze było go u nas w domu dużo. Tata jest menedżerem sportowym i ma agencję marketingu sportowego. Dzięki jego pracy mogłem jako dziecko poznać Adama Małysza, Szymona Ziółkowskiego, Annę Rogowską i wielu innych – wspomina Fryderyk Szydłowski, współzałozyciel Embargo.
MAREK WISNIEWSKI

Od dziecka uwielbiał sport – od piłki nożnej, biegania, pływania, jazdy na nartach i snowboardzie przez jazdę konną, tenis i judo aż po koszykówkę. Na przełomie lat 2003/04 oglądał trening drużyny seniorskiej w poznańskiej Arenie i postanowił, że zostanie koszykarzem. Na swój pierwszy trening młodzieżowego klubu MKK Pyra Poznań poszedł, zanim jeszcze skończył 11 lat. Pierwszy sezon w ekstraklasie na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce rozegrał wieku 18 lat w drużynie PBG Basket Poznań.

– Rodzice nigdy nie musieli mnie zachęcać do sportu, zawsze było go u nas w domu dużo. Tata jest menedżerem sportowym i ma agencję marketingu sportowego. Zajmuje się wieloma topowymi lekkoatletami, mistrzami olimpijskimi i świata, ale nie tylko. Dzięki jego pracy mogłem jako dziecko poznać Adama Małysza, Szymona Ziółkowskiego, Annę Rogowską i wielu innych – opowiada Fryderyk Szydłowski.

Wytyczona ścieżka

Kariera:
Kariera:
Na swój pierwszy trening młodzieżowego klubu MKK Pyra Poznań Fryderyk Szydłowski poszedł, zanim skończył 11 lat. Pierwszy sezon w ekstraklasie na najwyższym szczeblu rozgrywek w Polsce rozegrał wieku 18 lat w drużynie PBG Basket Poznań.
archiwum prywatne

Jako nastolatek rozwijał karierę koszykarską w drużynie Pyry Poznań, w której występował w latach 2004-11. W sierpniu 2011 r. został włączony do pierwszej kadry PBG Basketu Poznań. Z tym klubem w sezonie 2011/12 wystąpił w 17 meczach Polskiej Ligi Koszykówki. Zadebiutował 12 października 2011 r. w meczu przeciwko klubowi Turów Zgorzelec. Plany zakładały pozostanie w klubie na kolejny sezon, jednak zespół stracił głównego sponsora. Fryderyk Szydłowski podpisał wtedy kontrakt z inną drużyną w ekstraklasie – Polpharmą Starogard Gdański.

– Zanim rozegrałem pierwszy sezon w PBG Baskecie Poznań, trapiły mnie różne kontuzje, które częściowo odnowiły się tuż przed sezonem z Polpharmą. W tym czasie dużo też myślałem o tym, co chcę dalej robić – skończyłem 19 lat i był to ostatni dzwonek, by coś diametralnie zmienić i obrać inną drogę życiową – mówi współtwórca Embargo.

Wspomina, że stanął na rozstaju. Poczuł, że sport dał mu już wszystko, co mógł. Dla niego było to osiem lat nauki, wyzwań, rozwoju i spełniania marzeń, nawet tych, w które nikt poza nim nie wierzył.

– Byłem zawodnikiem z ciągnącymi się kontuzjami i problemami zdrowotnymi. Nie mam nawet 180 cm, a koszykówki uczyłem się w Poznaniu, który w tamtych czasach był daleki od czołówki ośrodków szkoleniowych w Polsce. Mimo to dotarłem do ekstraklasy. Kolejna kontuzja, którą złapałem, dała mi czas do namysłu i ułatwiła podjęcie decyzji o obraniu nowego kierunku – mówi Fryderyk Szydłowski.

Czas trudnych wyborów

Wspólnicy:
Wspólnicy:
Po zakończeniu sportowej kariery Fryderyk Szydłowski zarządzał restauracjami w Londynie. Tam poznał Tsewanga Wangkanga, wcześniej pracującego w bankach J.P. Morgan i UBS. Wspólnie stworzyli start-up Embargo oferujący aplikację lojalnościową i system CRM dla gastronomii.
materiały prasowe

Przedsiębiorca uważa, że zejście ze ścieżki zawodowego sportu było jego najlepszą, a jednocześnie jedną z najtrudniejszych decyzji. Od 11. roku życia każdą wolną chwilę poświęcał na trening. Łączył naukę w anglojęzycznych szkołach z codzienną grą w koszykówkę i dwoma meczami w tygodniu. Wspomina, że kiedy koledzy i koleżanki ze szkoły mieli czas dla siebie, weekendy na odprężenie, zabawę i wyjścia, on – by stać się zawodowym koszykarzem – każdy dzień miał zaplanowany co do minuty. Cała znana mu rzeczywistość kręciła się wokół kosza.

– Kiedy w wieku 19 lat podpisałem kolejny kontrakt w ekstraklasie, spełniłem dziecięce marzenie. Zamieniłem swoich idoli z telewizji na rywali na boisku lub kumpli z zespołu. Stałem w obliczu decyzji, by to wszystko zostawić i budować nowe życie. Nie było to łatwe. Ale gdzieś w głębi serca czułem, że czas na zmiany, a najlepsze dopiero przede mną – mówi były koszykarz.

Gdy postanowił zakończyć karierę sportową, wrócił na kilka miesięcy do Poznania i zaczął studia na Uniwersytecie Ekonomicznym. Poczuł jednak chęć wyjazdu. Fryderyk Szydłowski stwierdził wtedy, że pierwszy raz od ośmiu lat nie musi być tam gdzie klub, dla którego gra. Po zachęcie i rozmowie z rodzicami uświadomił sobie, że świat stoi otworem, a dzięki znajomości języka angielskiego może polecieć niemal wszędzie. Wybór padł na Londyn.

– Marzyłem o przeprowadzce do metropolii. Chciałem spróbować sił gdzieś, gdzie wszystko odbywa się na wielką międzynarodową skalę. Londyn był takim miejscem, a do tego Wielka Brytania należała wtedy do UE. Znałem świetnie angielski, kilku znajomych poleciało tam na studia i chwaliło sobie miasto. Stwierdziłem: czemu nie? – mówi przedsiębiorca.

Przyznaje, że początki na emigracji były nieco szalone. Wyjechał w styczniu 2013 r., mając 19 lat, i nie więcej niż tysiąc funtów w kieszeni. Wcześniej nie był w Londynie, a jedyne, co miał zapewnione, to kanapa do spania u rodziny, której wcześniej nie znał. Miał polecieć tylko na kilka dni, żeby zaaplikować o National Insurance Number (odpowiednik polskiego numeru PESEL), by móc podjąć pracę, otworzyć konto w banku i złożyć papiery na studia. Z tych kilku dni zrobiło się 10 lat, a pierwsza praca w barze z sokami i kawą obudziła w nim pasję do gastronomii.

Wartości na całe życie

Rozwój:
Rozwój:
Z oferty Embargo – firmy współtworzonej przez Fryderyka Szydłowskiego – korzysta prawie 1,5 tys. lokali, z czego 650 w Polsce. Start-up dotychczas zebrał od inwestorów około 3 mln USD, głównie od aniołów biznesu. Teraz przygotowuje rundę 1-2 mln USD, by rozszerzyć ofertę i wyjść na kolejne rynki.
MAREK WISNIEWSKI

Teraz traktuje sport jako czas dla siebie, odskocznię od codziennych stresów czy wyzwań, rodzaj medytacji i trzymania formy. Regularnie trenuje boks, chodzi na siłownię i basen. Wciąż śledzi wiele dyscyplin – koszykówkę, piłkę nożną, lekkoatletykę, tenis. I choć sport odgrywa w jego życiu ważną rolę, nie powróciłby do niego zawodowo.

– Na to jest już za późno, moje serce i skupienie są gdzie indziej. Jeśli czas i pieniądze kiedyś mi pozwolą, chciałbym wspierać sport młodzieżowy i krzewienie go wśród dzieci. To wspaniała forma wychowania, która wnosi wartości na całe życie. Mam w głowie kilka projektów łączących sport, sztukę, biznes i muzykę, które może uda się kiedyś zrealizować. Na razie 100 proc. czasu inwestuję w Embargo i tak pewnie będzie jeszcze przez wiele lat – ocenia Fryderyk Szydłowski.

Sport pokazał mu, jak pokonywać przeciwności, podążać za marzeniami i wkładać w pasję serce i ogromną ilość pracy. I co istotne, robić to bez gwarancji, że marzenie zostanie spełnione. W zaangażowaniu i sportowej determinacji widzi podobieństwo do prowadzenia własnego biznesu. Uważa, że sport i ekosystem startupowy są zbyt oddalone od siebie, choć mogłyby skorzystać na współpracy i przekonać się, jak wiele wartości podzielają.

– W budowaniu start-upu – tak samo jak w zawodowym sporcie – statystyki i szanse są przeciwko tobie, mimo że w mediach czytamy o samych sukcesach. Tylko malutki odsetek start-upów dostaje finansowanie od VC, nie mówiąc już o exicie w formie sprzedaży, wejścia na giełdę – a zbudowanie globalnej platformy, totalnego lidera na rynku graniczy z cudem. Podobnie jest przecież w sporcie – Lionel Messi, Christiano Ronaldo, Robert Lewandowski, Michael Jordan, Iga Świątek – to przypadki jeden na milion spośród wszystkich osób, które kiedyś podjęły się sportu i marzyły o wielkiej karierze – mówi były sportowiec.

Co przyniesie przyszłość:
Co przyniesie przyszłość:
Jeśli czas i pieniądze kiedyś mi pozwolą, chciałbym wspierać sport młodzieżowy i krzewienie go wśród dzieci. To wspaniała forma wychowania, która wnosi wartości na całe życie. Mam w głowie kilka projektów łączących sport, sztukę, biznes i muzykę, które może uda się kiedyś zrealizować – zapowiada Fryderyk Szydłowski.
MAREK WISNIEWSKI

Z oferty Embargo – firmy pomagającej restauratorom przywiązać do siebie klientów i wspierającej ich w dostawach – korzysta prawie 1,5 tys. lokali, z czego 650 w Polsce. Start-up dotychczas zebrał od inwestorów około 3 mln USD, głównie od aniołów biznesu. Teraz przygotowuje rundę 1-2 mln USD, by rozszerzyć ofertę i wyjść na kolejne rynki.

– Kiedy Miles Davis nagrywał swój kultowy album „The Legendary Prestige Quintet Sessions”, producent, który odwiedził studio, zapytał go, co teraz będzie grał. Davis odpowiedział: „najpierw to zagram, a później powiem ci, co to jest”, pstryknął palcami w kierunku reszty kwartetu i zaczęli nagrywać. Ogólnikowo powiem, że najbliższe lata to dalsza praca na całego nad Embargo i rozwijanie tego marzenia. A co do pytania o szczegóły, to pozwolę sobie powtórzyć odpowiedź Milesa Davisa – dodaje przekornie Fryderyk Szydłowski.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Polecane