Choć mieszkań oczekujących na nabywców wciąż jest nieporównanie więcej niż klientów gotowych do zakupu to ceny wywoławcze praktycznie wciąż ani drgną. Obawa, właścicieli, że sprzedadzą za tanio i że „można było wziąć więcej” powstrzymuje spadek cen wywoławczych. Dlatego te spadają w sposób „pełzający” – są obniżane dopiero z upływem kolejnych miesięcy, w czasie których oferta „cieszy się” znikomym zainteresowaniem klientów.

W ostatnim miesiącu zmiany cen, jakie zaszły w największych miastach Polski mieściły się w przedziale od minus 2,6% w Rzeszowie do plus 2,8% w Kielcach. Przy czym trzeba podkreślić, że wzrost średniej ceny w stolicy woj. świętokrzyskiego to przede wszystkim wynik wprowadzenia na rynek większej ilości mieszkań nowych – wybudowanych w ciągu ostatnich 5 lat.