Stalexport: bez wyroku
W ZAWIESZENIU: Kierowany przez Ryszarda Harhalę katowicki Stalexport musi jeszcze poczekać na tak bardzo potrzebne spółce pieniądze. fot. ARC
Brak jednego dokumentu sprawił, że katowicki Sąd Apelacyjny nie był w stanie wydać wyroku w sprawie zwrotu odsetek od podatku, jaki Stalexport zapłacił w latach 1989-90 z tytułu różnic kursowych. Ale co się odwlecze, to nie uciecze — wyrok w sprawie blisko 100 mln zł zapadnie najpewniej 7 lipca.
Wczoraj sąd zażądał od spółki przedłożenia postanowienia ministra przekształceń własnościowych z 31 sierpnia 1994 roku, będącego podstawą jej prywatyzacji. Mówiąc wprost — chodziło o dokument, który udowadnia, że Stalexport sprzed i po prywatyzacji to ta sama firma.
Przedstawiciele katowickiego holdingu byli absolutnie zaskoczeni żądaniem sądu. Kiedy okazało się, że nie mają przy sobie pisma ministra, sąd odroczył wydanie wyroku. Wyznaczono jedynie datę 7 lipca jako termin następnej, prawdopodobnie już ostatniej rozprawy.
Przypomnijmy, że w latach 1989-90 Stalexport zapłacił od różnic kursowych podatek wysokości 218 mld starych zł. Sąd Najwyższy w wyroku z 22 października 1992 r. ustalił zasadę niedopuszczalności opodatkowania w tych latach dochodów z różnic kursowych podatkiem dochodowym. Zdaniem Stalexportu, w świetle tego wyroku podatek pobrany przez urząd skarbowy pozbawiony był podstawy prawnej.
W październiku 1993 roku katowicka firma złożyła wniosek o zwrot 218 mld st. zł, ale bez odsetek. Dlatego też trzy miesiące później zwróciła się dob izby skarbowej o zwrot 300 mld st. zł odsetek od naliczonego podatku. W styczniu 1995 r. kwota odsetek została uaktualniona i w chwili wniesienia sprawy do Naczelnego Sądu Administracyjnego wynosiła 58 mln zł. Po roku odsetki urosły do 75 mln zł. We wrześniu NSA oddalił skargę Stalexportu. Wobec tego katowicka spółka złożyła wniosek do ministra sprawiedliwości o wniesienie rewizji nadzwyczajnej. Resort sprawiedliwości podtrzymał stanowisko NSA.
W 1997 r. Stalexport wystąpił do Sądu Wojewódzkiego w Katowicach z pozwem przeciwko urzędowi skarbowemu o pokrycie szkody, jaką poniosła spółka pozbawiona możliwości dysponowania należnymi pieniędzmi. Podczas pierwszej rozprawy w połowie 1997 r. izba skarbowa reprezentująca Skarb Państwa zarzuciła niedopuszczalność drogi sądowej w tej sprawie. Jednak ich argumenty nie przekonały sądu. W marcu 1998 r. odbyła się kolejna rozprawa, tym razem w Sądzie Wojewódzkim. Fiskus bronił się argumentując, że roszczenia Stalexportu uległy przedawnieniu. Jednak w październiku 1998 r. sąd zasądził całą kwotę dochodzoną pozwem, tj. 52 mln zł plus odsetki. Dziś ta kwota zbliżyła się do 100 mln zł.