Najwcześniej na początku października dojdzie do planowanego poszerzenia czterech specjalnych stref ekonomicznych: wałbrzyskiej, legnickiej, pomorskiej i mieleckiej.
— Jest szansa, że projekty staną na rządzie 25 września, a wtedy wejdą w życie dwa tygodnie później — mówi Teresa Korycińska z Ministerstwa Gospodarki.
W przypadku stref wałbrzyskiej i legnickiej zmiany granic miały wejść w życie w wakacje! To wielki problem dla firm, które w swoich biznesplanach nie uwzględniły takich opóźnień. Często mają już podpisane kontrakty z klientami, którym nie dostarczą na czas towaru.
Stawia to w złym świetle zarządy polskich firm, które przekonały do inwestycji zagranicznych właścicieli, m.in. zapewniając o zwolnieniach podatkowych. Wejście do strefy miało być czystą formalnością…
Realne problemy
Na decyzję czeka Faurecia, która planuje budowę nowej fabryki w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. — Nie komentujemy decyzji Komitetu Rady Ministrów. Jesteśmy jednak pewni, że uda się znaleźć rozwiązanie realne dla wszystkich stron, szczególnie uwzględniające interesy naszych klientów — mówi Krzysztof Muskała, prezes Faurecii w Polsce.
W pierwszej fazie projektu firma planuje zatrudnienie 200 osób. W nowej fabryce ma produkować elementy wyposażenia wnętrz samochodów, których montaż rusza już w 2013. Na wejście do strefy długo czeka GKN Driveline Polska.
— Już w styczniu złożyliśmy wniosek o włączenie naszego zakładu do Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (WSSE).
Wciąż czekamy na zatwierdzenie rozporządzenia rozszerzającego WSSE — mówi Roman Dziuba, dyrektor generalny GKN Driveline Polska.
Jego zdaniem, GKN Driveline, który w Oleśnicy produkuje półosie napędowe do 3 mln samochodów, zgodnie ze strategią grupy wzmacnia pozycję w Europie Środkowej i Wschodniej. Dlatego zainwestuje w pięć lat 100 mln zł w rozbudowę zakładu i wdrożenie najnowszych technologii. Pozwoli to uruchomić produkcję nowych wyrobów i utworzyć 100 nowych miejsc pracy. Inwestycja jest bardzo ważna również dla powiatu oleśnickiego, w którym stopa bezrobocia wynosi 15 proc.
Trzeba się przyzwyczaić
Projekty poszerzenia stref wałbrzyskiej i legnickiej już w lipcu miały trafić pod obrady rządu, ale… trafiły na rafę. To w tym czasie Ministerstwo Gospodarki
zaplanowało przedłużenie działalności SSE z 2020 do 2026 r. Ministerstwo Finansów (MF), które jest temu przeciwne, zakwestionowało przy okazji sposób oceny skutków regulacji, w tym wyliczenia dotyczące VAT. Do końca sierpnia MF przedstawi swoją propozycję. Do tego czasu cztery gotowe już projekty leżą w szufladzie. Nie pierwszy raz urzędnicy opóźniają inwestycje.
— Gdy rozmawiam z klientami o terminie wejścia do strefy, zwykle z własnej inicjatywy dodaję 2-3 miesiące. Kiedyś poszerzenie trwało 3 miesiące, potem 6-12. Dwa razy udało mi się uniknąć sankcji materialnych grożących strefie za niedotrzymanie terminu poszerzenia dosłownie w ostatnim możliwym dniu! Teraz boję się, co z ostatnimi projektami, którym obiecałem poszerzenie w rok. Nie wiem też, co mówić inwestorom, z którymi teraz prowadzimy negocjacje — mówi Piotr Wojaczek, prezes Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
W podobnej sytuacji jest Sławomir Majman, prezes Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych.
— Zwolnienie w strefie jest dziś jedynym instrumentem przyciągającym inwestorów do Polski. Wszelka mitręga źle służy negocjacjom z firmami, na które polujemy, by zainwestowały u nas. Strefy są sprawdzonym narzędziem tworzenia miejsc pracy, a wątpliwości ministra finansów w tej sprawie budzą zrozumiały niepokój przedsiębiorców — komentuje Sławomir Majman. Przypomnijmy: skończyły się unijne pieniądze na duże inwestycje, ostatni konkurs 4.5 Ministerstwo Gospodarki ogłosiło w styczniu tego roku. Na zachętę dla firm pozostają rządowe granty, których wartość stanowi zaledwie kilka procent całej inwestycji.