Strefowe pensje do poprawki

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2017-02-13 22:00

W lutym w większości spółek ruszy rewolucja w systemie wynagrodzeń. Niektórym zarządom to nie w smak

Luty to miesiąc walnych w specjalnych strefach ekonomicznych (SSE). Ministerstwo Rozwoju, które w tych spółkach reprezentuje skarb państwa, zaplanowało już terminy obrad w większości z nich (ramka). Walne zgromadzenia i zgromadzenia wspólników zwołano m.in. w celu wykonania postanowień ustawy z 9 czerwca 2016 r. o zasadach kształtowania wynagrodzeń osób kierujących niektórymi spółkami — poinformowało biuro prasowe ministerstwa.

Sprawa dotyczy 12 z 14 stref, bo mielecka i tarnobrzeska to terenowe oddziały Agencji Rozwoju Przemysłu, a ich szefowie mają pensje dyrektorskie. Na razie niewiele wiadomo o zmianach.

— Czekamy na wytyczne, nad którymi pracuje rada nadzorcza. Nowe zasady muszą wejść po zatwierdzeniu roku obrachunkowego, czyli najpóźniej w czerwcu — mówi Aleksandra Jankowska, prezes Pomorskiej SSE, w której walne odbyło się już w ubiegłym tygodniu.

Na pewno obniżka

Zgodnie z ustawą, system wynagrodzeń w strefach ustalą rady nadzorcze. Pensja będzie się składać z części stałej, uzależnionej od liczby pracowników, rocznego obrotu netto ze sprzedaży i kwoty aktywów bilansu oraz zmiennej zależnej od realizacji celów. Część stała znajdzie się prawdopodobnie w przedziale między jednokrotnością a pięciokrotnością przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku, które w IV kw. 2015 r. wyniosło 4280,39 zł.

Większość spółek znajdzie się w przedziale 3-5-krotności podstawy wymiaru. W przypadku niektórych zarządów, w tym stref: pomorskiej, wałbrzyskiej, katowickiej czy kostrzyńsko-słubickiej, zmiany mogą oznaczać obniżkę pensji, które dziś sięgają 6-krotności podstawy.

— Strefy są pokrzywdzone, bo wpadają w niższy pułap wynagrodzeń niż większość spółek skarbu państwa, choć odpowiedzialność jest duża. Ustawa nie będzie chroniła przed korupcją. Trudno będzie znaleźć chętnych do zarządów — uważa Aleksandra Jankowska. Nawet najmniej zarabiający prezesi spodziewają się obniżek. — Dziś jako prezes otrzymuję 4-krotność podstawy, a wiceprezes trzykrotność.

W latach 2007-08 strefa była w trudnej sytuacji, zarząd wnioskował o obniżenie pensji i tak zostało. Nowa pensja raczej nie będzie wyższa. Według nowych przepisów, znajdzie się w przedziale 2-4-krotności podstawy — mówi Leszek Dec, prezes Suwalskiej SSE, który już pełnił kiedyś tę funkcję i został z niej odwołany w 2010 r.

Wiele niewiadomych

Niektórzy prezesi obawiają się zmian. — Ustawa jest kuriozalna. Nie wiadomo, na jakich zasadach będą zatrudniani członkowie zarządu. Nie będą mieli urlopu, będą mogli prosić o 30 dni bezpłatnego — mówi Aleksandra Jankowska.

— Mieszczę się w parametrach 3-5-krotności podstawy. Dla mnie ważniejsze od wysokości wynagrodzenia jest to, że w przypadku kontraktu menedżerskiego można poczuć się komfortowo dopiero wówczas, gdy znane są oczekiwania zleceniodawcy. Na razie Ministerstwo Rozwoju jeszcze ich nie sprecyzowało — mówi Mirosław Kamiński, prezes Słupskiej SSE.

Są też odmienne głosy. — To dobrze, że nie będzie umów o pracę. W jednej ze stref dwóch członków zarządu z poprzedniego rozdania wciąż pobiera pensje: jedną panią chroni wiek przedemerytalny, druga jest na urlopie macierzyńskim — komentuje jeden z pracowników SSE.

Według Mirosława Kamińskiego, każda strefa powinna mieć indywidualny system wynagrodzeń. — Inaczej należy traktować strefy w centralnej, południowej i południowo-zachodniej Polsce, gdzie dobra infrastruktura jest wielkim atutem, inaczej taką strefę jak słupska. Jesteśmy agencją rozwoju, prowadzimy park technologiczny i strefę. Mamy prawie 80 pracowników, ponad 40 z nich pracuje przy projekcie aktywizacji osób bezrobotnych — uważa prezes Słupskiej SSE.