Strzępiel w Bibliotece

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2008-03-28 00:00

Kiedy odwiedziliśmy restaurację Biblioteka ponad rok temu, wyszliśmy z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony nietuzinkowa i olbrzymia karta win. Z drugiej, takie sobie potrawy. Łzy aż cisnęły się winom do oczu. Dla porządku niedawno znów odwiedziliśmy kontrolnie Bibliotekę. Karta win nadal imponująca. Ale mało sympatyczne podówczas wrażenia smakowe musimy teraz publicznie odszczekać. Zwłaszcza po menu degustacyjnym (200 zł). Było tam carpaccio z gołębia (bynajmniej nie z krakowskiego Rynku), krewetki z borowikami, ravioli z perliczki, delikatny branzino (sea bass) i powalające na kolana mleczne jagnię. Także podawana na deser jabłkowa sfogliatina z marcepanem i rumowymi lodami.

A jak z winami do tych wspaniałości? Gołąbek zdecydowanie polubił Olivar — biały kupaż z Dolomitów. Branzino (po polsku strzępiel) już tego wyboru nie preferował. Zakochał się w alzackim rieslingu i już. Altenberg De Bergbieten, Alsace Grand Cru, 2004, Frederic Mochel (179 zł). Jagnię mleczne to osobny temat na laurkę. Niespotykana i wysublimowana kombinacja smaków. Podsuwaliśmy jagniątku do ssania wielu różnych winnych kandydatów. Zawsze leciutko się krzywiło. Na czerwone wręcz żałośnie zabeczało (taniny). Może najmniej było kłopotów z alzackim rieslingiem. Ale tylko pod warunkiem że szpinak został przykuty kajdankami do nogi stołu.