Polska chce od UE zgody na produkcję już tylko 40 tys. ton izoglukozy. W efekcie Cargill, jej jedyny producent, będzie musiał zamknąć fabrykę. Zyska na tym Suedzucker — niemiecki właściciel cukrowni w Polsce i fabryki izoglukozy na Węgrzech.
W sporze między branżą cukrowniczą a jedynym krajowym producentem izoglukozy — amerykańską firmą Cargill, prawdopodobnie mniej idzie o interesy polskich producentów cukru i buraka cukrowego, bardziej zaś o to, kto będzie sprzedawał izoglukozę w Polsce: podwrocławski Cargill czy unijne koncerny.
Polska proponowała Unii, żeby ustalić limit produkcyjny izoglukozy na 62 tys. ton. Teraz spuściła z tonu i już walczy o 40 tys. ton. Bruksela proponuje zaś 20,5 tys. ton. Węgrzy i Słowacy dostali od UE wyższe limity, pozwalające na eksport izoglukozy. Tymczasem zapotrzebowanie naszego kraju w 2004 r. wzrośnie do 120 tys. ton. Wniosek jest prosty — popyt wykorzystają importerzy.
Węgrom i Słowakom poszło łatwo, gdyż izoglukozę na Słowacji produkuje belgijsko-brytyjski Amylum Europe (który już przywozi do Polski izoglukozę z zakładów na terenie UE), a na Węgrzech — Hungrana. Udziałowcami drugiej spółki są Amylum i Agrana International z Austrii. W interesie samej UE było więc przyznanie im dużych limitów. W Polsce jedynym producentem izoglukozy jest amerykański Cargill, więc o dobre miejsce na naszym rynku mogłoby być unijnym firmom trudno. Jednak nie do końca. Połowę udziałów w Agranie ma niemiecki Sued- zucker, który jest też współwłaścicielem kilku polskich cukrowni. Ma więc interes nie tylko w walce o wysokie kwoty produkcyjne na cukier, ale także w obniżeniu kwot na izoglukozę.
Przedstawiciele Suedzucker nie zaprzeczają, że chcieliby, żeby kwoty na izoglukozę były jak najniższe.
— Kwoty, które rząd proponuje producentowi izoglukozy, są za wysokie i ustalono je kosztem cukru. W Polsce powinno się produkować najwyżej 20 tys. ton izoglukozy — mówi Eugeniusz Jary, przedstawiciel koncernu Suedzucker.
Wyeliminowanie Cargilla z gry umożliwi import izoglukozy z Węgier i Słowacji. Cukrownicy uważają, że tak się nie stanie.
— Część krajowych przetwórców zrezygnowała z cukru, gdyż izoglukoza jest tańsza. Wprowadzenie unijnych regulacji po wejściu Polski do UE może to zmienić. Wtedy krajowi producenci zdecydują się na cukier, a nie na import środków słodzących — uważa Mieczysław Pietrzak, prezes Cukrowniczej Izby Gospodarczej.
— Polscy producenci nie będą używać izoglukozy z importu, jeśli dostępne będą tańsze środki słodzące, np. cukier w płynie lub inwertowany. Polskie cukrownie mogą przystosować się do produkcji takich cukrów — dodaje Eugeniusz Jary.
Tymczasem kontrahenci Cargilla zapowiadają sprowadzanie izoglukozy z zagranicy, jeżeli nie starczy jej w kraju.