Południowa Obwodnica Gdańska została nominowana do nagrody Sukces Trójmiasta, przyznawanej przez portal Trójmiasto.pl — chwali się na internetowej stronie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Ostatecznie inwestycja zajęła drugie miejsce, ale prestiżowy projekt może wkrótce zamienić się w klęskę. Obwodnica na odcinku 20 m już dwa razy się zapadła i może zapadać się nadal. Co gorsza, wkrótce może się okazać, że nie będzie jej miał kto naprawić, bo Bilfinger Berger Budownictwo (BBB), które za ponad 1 mld zł zbudowało szybką trasę, grozi cofnięciem gwarancji i zarzuca GDDKiA, że przekazała mu wadliwą dokumentację.
„Zamawiający podjął świadome i celowe działania w celu utrzymania wykonawcy w błędnym przekonaniu, iż przekazana dokumentacja projektowa, zwłaszcza geologiczno-inżynierska, została wykonana prawidłowo i zgodnie z obowiązującymi przepisami” — twierdzi BBB we wniosku dotyczącym 80 mln zł roszczeń z tytułu dodatkowych kosztów poniesionych na kłopotliwą budowę, do którego dotarł „Puls Biznesu”. Oficjalnie przedstawiciele BBB nie chcą komentować sprawy. Z pisma wynika jednak, że wykonawca rozważa wycofanie się ze zrealizowanej umowy.
„Fakty świadczące o przygotowaniu przez zamawiającego dokumentacji projektowej bez właściwych badań podłoża (…) będą w przyszłości wpływały na brak odpowiedzialności wykonawcy z tytułu rękojmi i gwarancji za wykonane prace” — czytamy we wniosku. Jakie fakty? W uzasadnieniu wniosku BBB napisano, że w dokumentacji przetargowej dyrekcja poinformowała o raporcie geologicznym z 2007 r., a projekt budowlany wykonany na zlecenie GDDKiA jest datowany na sierpień 2008 r. Jednak kiedy BBB zaczęło realizować kontrakt, okazało się, że faktyczny stan geologiczny różni się od tego, jaki został zapisany w dokumentacji z GDDKiA. Strony rozpoczęły wielomiesięczną wymianę listów. W lutym 2011 r., niemal półtora roku po podpisaniu umowy z BBB, dyrekcja poinformowała wykonawcę o tym, że dokumentacja geologiczno-inżynieryjna z 2007 r. nigdy nie powstała. Jednocześnie dodała, że „istnieje jedna wersja dokumentacji geologiczno-inżynierskiej datowana na styczeń 2009 r.”. Tej jednak BBB nie otrzymało. Została ona zatwierdzona przez Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego, którego urzędnicy poinformowali jednak BBB, że podmioty, które miały wykonać analizy, nie zgłosiły w urzędzie zamiaru przystąpienia do badań. BBB ma więc wątpliwości, czy analizy geologiczne były faktycznie wykonywane.
Zdaniem GDDKiA
W efekcie wewnętrznej kontroli przeprowadzonej przez oddział GDDKiA w Gdańsku oraz Departament Przygotowania Inwestycji stwierdzono, że dokumentacja geologiczna do projektu południowej obwodnicy Gdańska jest merytorycznie poprawna. Dokumentacja projektowa została przekazana dyrekcji w sierpniu 2008 r. i ostatecznie przyjęta przez oddział 3 kwietnia 2009 r. Prawidłowość i kompletność dokumentacji została potwierdzona wydaniem 15 września 2009 r. przez wojewodę pomorskiego decyzji ZRID [zgoda na realizację inwestycji drogowej — red.]. Ponadto prawidłowość przeprowadzonego postępowania przetargowego była przedmiotem kontroli Urzędu Zamówień Publicznych oraz Centrum Unijnych Projektów Transportowych. Obie nie wykazały uchybień — podkreśla Liliana Zając z GDDKiA.
Karuzela dat
Wykonawca napisał też do dyrekcji list z pytaniem, jak można było wykonać projekt budowlany w sierpniu 2008 r., skoro dokumentacja geologiczna była sporządzona dopiero pół roku później. GDDKiA odpowiada, że projekt budowlany z sierpnia 2008 r. miał wiele wad, więc był przez kilka miesięcy poprawiany i ostatecznie odebrany został przez dyrekcję w kwietniu 2009 r., czyli po analizach geologicznych ze stycznia tamtego roku. W odpowiedzi BBB podkreśla natomiast, że elementem zezwolenia na realizację inwestycji jest jednak projekt budowlany z sierpnia 2008 r., i prosi GDDKiA o informacje, jakie zmiany naniesiono w nim do kwietnia 2009 r. „Zamawiający nie odnajduje w warunkach kontraktu podstawy żądania przez konsorcjum (…) precyzyjnego wyszczególnieniawszystkich zmian dokonanych w projekcie budowlanym” — piszą przedstawiciele dyrekcji w liście do BBB w czerwcu 2011 r. Problem w tym, że na podstawie tak przygotowanego projektu budowlanego BBB musiało, przed przystąpieniem do budowy przygotować projekt wykonawczy. Zatrudniło więc — jako podwykonawcę — firmę projektową. Ta zaś, widząc, że faktyczne warunki geologiczne są inne niż w dokumentacji, zatrudniła Państwowy Instytut Geologiczny (PIG).
Zbadał on podłoże, na którym miała powstać obwodnica, i przygotował ekspertyzę dotyczącą inwestycji. Stwierdził w niej, że zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z września 1998 r. gdańską obwodnicę należało zakwalifikować do tzw. III kategorii geotechnicznej, ponieważ droga przebiega w delcie rzeki na Żuławach. Faktycznie natomiast inwestycja jest klasyfikowana jako II kategoria geotechniczna, co oznacza konieczność przeprowadzenia znacznie mniej dokładnych badań niż przy kategorii III. Co ciekawe, w roszczeniowym wniosku BBB powołuje się także na ekspertyzę dr. hab. Marka Tarnawskiego z Geoprojektu Szczecin, przygotowaną w lipcu 2011 r. dla… GDDKiA. Wnioski dotyczące kategorii geotechnicznej są w niej podobne jak w analizie PIG. Dlatego też BBB poprosił inżyniera kontraktu, by skonsultował się z projektantem w sprawie zmiany kategorii geotechnicznej i przeprowadzenia dodatkowych badań. „Wezwanie w powyższej sprawie pozostało bez odpowiedzi” — czytamy w piśmie BBB.
Miażdżąca ekspertyza
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że raport dr. hab. Marka Tarnawskiego, przygotowany dla dyrekcji, jest dla tej instytucji niekorzystny. Ekspert podkreśla, że badania geologiczne do dokumentacji geologiczno-inżynierskiej przeprowadzono w mniejszym, niż planowano, zakresie, ma nawet wątpliwości, czy wykonano je we właściwych miejscach. Kwestionuje też możliwość wykonania ich w krótkim czasie. Co ciekawe, szczeciński Geoprojekt ma zastrzeżenia nie tylko do badań geologicznych prowadzonych dla dyrekcji, ale także na zlecenie wykonawcy. Chodzi m.in. o dane dotyczące wilgotności gruntów czy prowadzenia wierceń. Jednak ostateczne wnioski eksperta są korzystne dla BBB.
„Natrafiając na niekorzystne warunki gruntowe, inne niż wykazano w dokumentacji geologiczno-inżynieryjnej, wykonawca miał nie tylko prawo, ale i obowiązek zgłaszać potrzebę dodatkowych robót i spodziewać się ich akceptacji” — uznaje Marek Tarnawski. Jego zdaniem, roszczenia wykonawcy należy uznać.