A co z rybami? Pełno ich tam w akwariach. Są i w menu, ale już nie złote. Kuszą zupy rybne. I pasty — „frutti di mare”. I sałaty z morskimi akcentami; w tym samym stylu zimne przekąski. Wszystko smakowite. Kiedy rozważałem kandydata na danie główne, miałem dylemat. Może szpikowany czosnkiem okoń morski w oparach tymianku? Wygrał smażony sum ze szpinakiem w sosie winno-cebulowym. Pyszny!
Ale co sum lubi wypić? Zasięgnąłem lokalnej opinii. Proponowano Chablis. Zaoszczędziłem dla tych, co wolą się raczyć ostrygami. Awangardowo zaryzykowałem Pinot Grigio. Zamawiając, miałem jednak obawy, że szpinak może nieprzyjemnie pokazać ząbki. No i zrobiło się trochę gorzko. Ośmielony, że wina do 120 zł za butelkę można żądać i na kieliszki, wziąłem kurs na Sauvignon Blanc (win z tego szczepu jest tam bogactwo: od Francji po Nową Zelandię). Sum też przychylnie zerkał na nie z talerza. Na Sancerre Comte Lafond, choć i z chilijskim Sana Digna mile poharcował na podniebieniu. Smakowite kombinacje!
Smażony sum ze szpinakiem w sosie winno-cebulowym plus Sancerre Comte Lafond lub Sana Digna.
Restauracja Rybna,
Warszawa, Foksal 10.
Stanisław J. Majcherczyk