Stocznia Gdańsk bankrutuje — to nagłówki wielu ubiegłorocznych publikacji. Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), mająca prawie 25 proc. akcji gdańskiej spółki, zleciła nawet firmie public relations przygotowanie planu działań poprawiających jej wizerunek na wypadek upadłości kolebki Solidarności.

Pozostałe akcje stoczni należą do podmiotów powiązanych z ukraińskim inwestorem — Siergiejem Tarutą, gubernatorem Donbasu, który od miesięcy starał się nakłonić polskich urzędników do współpracy przy restrukturyzacji. Strony długo nie mogły dojść do porozumienia, ale ostatnio pojawiła się nadzieja na uratowanie produkcji stoczniowej na terenach kolebki Solidarności.
— Prowadzimy rozmowy ze stroną publiczną, ale na razie za wcześnie jest, by mówić o szczegółach — twierdzi Jacek Łęski, rzecznik Gdańsk Shipyard Group, reprezentującej ukraińskich właścicieli. Jednym z pomysłów jest kapitałowe wejście albo zamiana zobowiązań wobec ARP na akcje GSG Tower, spółki Ukraińców, która nadzoruje perspektywiczną produkcję elementów morskich wież wiatrowych, realizowaną na terenie stoczni.
Do tej pory agencja i resort skarbu sceptycznie oceniały program uzdrowienia gdańskiej firmy, obawiając się, że gdy wesprą ją finansowo, zyski z restrukturyzacji popłyną do GSG Tower lub jej właścicieli. Kapitałowy alians rozwiązuje ten problem. Czy ARP zdecyduje się na wejście i/lub konwersję długów na akcje GSG Tower?
— Agencja zawsze analizuje różne możliwości i warianty dotyczące realizowanych projektów. Nie komentujemy ich jednak przed podjęciem decyzji — czytamy w e-mailu z odpowiedziami na pytania wysłane przez „PB”.
Wstrzymana egzekucja
Agencja kilka lat temu, w ramach pomocy publicznej, pożyczyła stoczni nieco ponad 100 mln zł, które obecnie — w całości lub częściowo — mogą być skonwertowane.
Jednocześnie Ukraińcy zobowiązali się do wykupu akcji stoczni od ARP. Pierwotny termin przypadał na koniec 2012 r., ale przesunięto go o rok. Pod koniec 2013 r. z ARP płynęły sygnały, że nie może w nieskończoność odwlekać egzekucji, bo Bruksela uzna to za niedozwoloną pomoc publiczną. Jednak w marcu 2014 r. przedstawiciele agencji poinformowali w Sejmie o wstrzymaniu egzekucji do końca czerwca. Czas minął, ale ARP już nie domaga się szybkiej spłaty i odkupienia stoczniowego pakietu. Twierdzi nawet, że już w styczniu podjęła decyzję o zawieszeniu egzekucji do czasu zaopiniowania przez Komisję Europejską planu naprawczego stoczni.
Szansa na stefę
Ważnym elementem restrukturyzacji gdańskiej firmy jest także pozbycie się nieprodukcyjnych nieruchomości. Ukraińcy oczekiwali, że kupi je ARP albo znajdzie innego nabywcę. Oczekiwali 100 mln zł. Agencja kwestionowała wycenę. Twierdziła też, że nie może kupić gruntów, bo narazi się na zarzuty Brukseli o niedozwoloną pomoc. Zapewniała też, że na komercyjnym rynku nie ma chętnych na stoczniowe aktywa. Obecnie jednak analizowany jest scenariusz, zgodnie z którym tereny zostaną włączone do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
— Do czasu podjęcia ostatecznych decyzji nie możemy udzielić komentarza — mówi Teresa Kamińska, prezes pomorskiej strefy. Spodziewane są w najbliższych tygodniach. Ratunkiem dla stoczni może być także kooperacja albo kapitałowy alians z norweską grupą Kleven, zainteresowaną rozwojem produkcji w gdańskiej firmie. Współpraca produkcyjna została już nawiązana. Kleven do 2016 r. ma zamówienia warte 1 mld EUR i szuka kooperantów.