Puls Biznesu: Sejm pracuje nad nowelizacją ustawy o Radzie Ministrów, która przewiduje, że Centralny Ośrodek Informatyki (COI) będzie mógł wykonywać prace m.in. na rzecz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM), jednostek podległych premierowi oraz NFZ i ZUS. Jaka jest intencja tej zmiany?
Radosław Maćkiewicz, dyrektor COI: Gdy Ministerstwo Cyfryzacji (MC) [którego szef nadzoruje COI - red.] było w strukturach kancelarii, ośrodek prowadził jej obsługę informatyczną. Po wydzieleniu resortu zabrakło formalnej podstawy, by to kontynuować. Musieliśmy wydzielić zespół do obsługi KPRM.
A po co dopisano artykuł o świadczeniu usług innym instytucjom rządowym?
Ten zapis ma na celu ułatwienie świadczenia usług tam, gdzie możemy pomóc i jest to uzasadnione. Idea polega na wykorzystaniu kompetencji COI, niektórych komponentów, a być może całych naszych systemów, aby w uzasadnionych sytuacjach w prosty i tani sposób dostarczać rozwiązania wybranej instytucji publicznej. Żeby jednak takie prace mogły być realizowane, musi zostać spełnionych szereg przesłanek – musimy mieć kompetencje i możliwości poprowadzenia dodatkowego projektu. W przeciwnym razie nie będziemy podejmować się takich zadań.
Chcą państwo odebrać firmom przychody? Takie obawy ma biznes.
Absolutnie nie. Projekty realizowane na rzecz zewnętrznych podmiotów stanowią i będą stanowiły jedynie niewielką część naszej działalności. To nigdy nie będzie duża skala, ponieważ COI z założenia koncentruje się na realizacji zadań zleconych przez ministra cyfryzacji. Przychody z działalności na rzecz innych podmiotów nie mogą stanowić więcej niż 20 proc.
W ubiegłym roku COI zwiększył przychody do 521 mln zł z 461 mln zł rok wcześniej. Ile z tego pochodziło z MC?
97,9 proc. Źródlem pozostałych 2,1 proc. była współpraca z innymi jednostkami sektora finansów publicznych, głównie obsługa informatyczna KPRM oraz usługi eDok [zarządzanie dokumentami - red.], Mikropesel [ewidencja ludności - red.] i USC [rejestracja urodzeń, małżeństw i zgonów - red.].
Takie przychody miał w 2024 r. Centralny Ośrodek Informatyki.
Czy współpraca z innymi podmiotami będzie odpłatna?
Nie zawsze. Chcemy dzielić się z sektorem publicznym poprzez udostępnianie niektórych rozwiązań. Przykładowo, planujemy udostępnienie całych bibliotek komponentów stron internetowych oraz rozwiązań z obszaru sztucznej inteligencji, które są rozwijane w COI i mogą być ponownie wykorzystane przez inne jednostki administracji publicznej. Obecne uwarunkowania formalne utrudniają innym podmiotom współpracę z nami. Można to zmienić z korzyścią dla budżetu państwa, a nowelizacja ustawy o Radzie Ministrów pomoże przyspieszyć współpracę.
Rok temu na łamach PB zapowiedział pan dywersyfikację przychodów, czyli współpracę w jakimś stopniu odpłatną. Z kim COI rozmawia o takiej współpracy?
Przez ostatnie miesiące rozmawialiśmy z kilkoma podmiotami. W tym roku dołączyliśmy do konsorcjum HIVE i chcemy być w nim taką instytucją, która dba o praktyczne wykorzystanie PLLuM-a [polski model językowy, czyli narzędzie AI - red.] w administracji i jego testowanie. Będziemy szukać sposobów na efektywne i mądre wykorzystanie polskich modeli językowych w administracji publicznej – w formie asystentów dla urzędników czy systemów wspierających analizę i opracowywanie pism.
Można prosić o przykłady instytucji, z którymi możliwa jest płatna współpraca?
Pracujemy z ZUS nad przygotowaniem propozycji ergonomicznego interfejsu nowego PUE [Platforma Usług Elektronicznych - red.]. Prowadzimy rozmowy z UTK [Urząd Transportu Kolejowego - red.] w sprawie budowy generatora informacji bezpieczeństwa kolejowego. Miałby to być system, który będzie zbierał informacje na temat wszystkich incydentów w infrastrukturze kolejowej i udostępniał je przewoźnikom. Dostępność takich danych online przyspieszyłaby reagowanie na incydenty i docelowo zwiększyła bezpieczeństwo całego systemu kolejowego w Polsce. Rozmawiamy także z Senatem o stworzeniu nowego portalu.
A jak się rozwija współpraca z MEN?
Realizowany jest pomysł budowy aplikacji dla młodzieży – mObywatel Junior. Będzie miała więcej możliwości personalizacji, które powinny zachęcić młodzież do korzystania z niej. Będziemy ją sukcesywnie rozwijać. Chcemy, aby była nie tylko cyfrową legitymacją, ale pomagała w podnoszeniu kompetencji cyfrowych dzieci i młodzieży, m.in. pomagała uczyć odpowiedzialnego korzystania z telefonu.
Zdążą państwo przed nowym rokiem szkolnym?
Prace są intensywne. Obecnie tworzymy jednolity centralny rejestr legitymacji szkolnych – żeby proces ich wydawania i zarządzania miał zapewniony wysoki poziom bezpieczeństwa. Musimy włączyć w to szkoły, rodziców i usankcjonować legislacyjnie. Chcemy udostępnić aplikację do końca sierpnia. Równolegle w mObywatelu zostanie wprowadzona legitymacja nauczyciela.
Powstanie też państwowy e-dziennik?
Oczywiście pojawiają się takie pomysły, ale nie są na tyle skonkretyzowane, by wchodzić w szczegóły.
Czym jeszcze zajmuje się obecnie COI?
Pracujemy nad dużymi projektami, które zmieniają oblicze cyfryzacji usług publicznych w Polsce. mObywatel to tylko wierzchołek góry, który wszyscy dostrzegają. Ma ponad 9 milionów aktywnych użytkowników. Aby jednak poprawnie i efektywnie wspierał obywateli, pod spodem muszą funkcjonować dobrze działające systemy. Jedną z takich aktywności, których na zewnątrz nie widać, jest przepisywanie najstarszych systemów, w tym części Systemu Rejestrów Państwowych, na nowe technologie. To projekty zmniejszające dług technologiczny, zwiększające bezpieczeństwo i wydajność.
Szykują państwo jakieś nowości?
Jeżeli chodzi o mObywatela, to na najbliższe miesiące mamy zaplanowanych kilka wdrożeń i ciekawych zmian, pojawi się szereg nowych usług i dokumentów. Ważnym tematem są nadchodzące wybory prezydenckie. Przedstawiliśmy rozwiązanie pozwalające weryfikować prawdziwość mDowodu wyborcy w obwodowych komisjach wyborczych, oparte na kryptografii, wygodne i w pełni bezpieczne. Poza tym pojawią się pierwsze komponenty wykorzystujące sztuczną inteligencję, wierzę, że to będzie istotny krok w usprawnieniu kontaktów z administracją publiczną.
Już prawie wszystkie urzędy są zobowiązane korzystać z e-Doręczeń. Co w takim razie z platformą ePUAP?
To rozwiązanie ma już swoje lata i planujemy duże zmiany. Przygotowujemy nową odsłonę tej usługi. Do końca roku będzie działać w nowej technologii, a dodatkowo zostanie zintegrowana z e-Doręczeniami. Będzie to prosta forma wykorzystania elektronicznych formularzy, łatwa do wdrożenia dla jednostek samorządu terytorialnego.
COI wspólnie z NASK realizuje wart 228 mln zł projekt EZD ERP [cyfrowy obieg dokumentów - red.] w chmurze. Na czym polega państwa zadanie?
Jesteśmy odpowiedzialni za przygotowanie i utrzymanie środowiska chmurowego dla użytkowników końcowych. Pojemność tego rozwiązania jest obliczona na 300 tys. użytkowników. Tylu urzędników będzie mogło korzystać z cyfrowego obiegu dokumentów. Ta usługa realnie zmieni funkcjonowanie urzędów - zwłaszcza w małych gminach, które nie mają własnych systemów i etatowych pracowników IT. Dzięki EZD RP one również będą mogły załatwiać wiele spraw obywateli cyfrowo. Zapewnimy także wsparcie szkoleniowe i techniczne. Wartość naszej części projektu to około 120 mln zł. Pieniądze zostaną przeznaczone głównie na zakup serwerów i oprogramowania, które pozwoli rozwinąć zasoby rządowej chmury obliczeniowej posadowionej w serwerowniach NASK, do czasu powstania KCPD [krajowe centra przetwarzania danych, czyli państwowe serwerownie - red.].
Nastały niespokojne czasy, spada zaufanie do chmury zza oceanu. Czy COI korzysta z usług amerykańskich dostawców?
Korzystamy z usług chmury publicznej tylko sporadycznie. Wszystkie rejestry państwowe, które przechowują dane krytyczne dla bezpieczeństwa kraju, są umieszczone w naszej własnej, wydzielonej infrastrukturze. Jest to niezbędne, żeby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa, szczególnie w obliczu rosnącej liczby ataków na nasze systemy. Wykorzystanie chmury publicznej ogranicza się do nielicznych niekrytycznych rozwiązań, tam gdzie jest to bezpieczne i ekonomicznie uzasadnione.
Mają państwo sporo roboty, a zrezygnowali państwo z tzw. body leasingu, na który wcześniej szły setki milionów złotych.
Potwierdzam – przez ostatni rok nie ogłaszaliśmy żadnych przetargów na body leasing. Już w ubiegłym roku stwierdziłem, że mamy kompetencje i jesteśmy w stanie większość projektów realizować samodzielnie. Będziemy kontynuować strategię zakładającą korzystanie przede wszystkim z własnych zespołów, zatrudnionych na umowach o pracę. Rok temu mieliśmy na pokładzie 1645 osób, a teraz jest ok. 1730. Wzrost wynika z faktu, że rozpoczęliśmy realizację kolejnych projektów i zadań. Dodatkowo wprowadziliśmy pewne zmiany organizacyjne i usprawnienia w obszarach, które tego wymagały – do tego również potrzebowaliśmy dodatkowych osób. W tym roku poziom zatrudnienia nie powinien się zmienić.
Czy są już jakieś konkluzje z prowadzonego w COI audytu?
Trwająca właśnie kontrola Izby Administracji Skarbowej we Wrocławiu dotyczy poprzednich lat. Jest prowadzona pod kątem poprawności wydawania funduszy publicznych. W trakcie zostało złożonych klika zawiadomień do prokuratury. Na bieżąco współpracujemy z organami kontroli, udostępniając wszystkie wymagane informacje i materiały.
Ponad rok temu wybuchła głośna medialnie sprawa rzekomego zatrudnienia Marii Thun, córki Róży Thun, ówczesnej europosłanki związanej z koalicją rządową, na stanowisku zastępcy dyrektora COI. Była zapowiedź pozwu. Jak to się skończyło?
Nie dotarł do nas żaden pozew, sprawa nie miała dalszego ciągu.
