Szkoła paryska uczy o rynku

Weronika KosmalaWeronika Kosmala
opublikowano: 2015-12-01 22:00

Chociaż określenie École de Paris jest dość umowne, do piątkowej aukcji jest wystarczająco dużo czasu, żeby spróbować je rozszyfrować.

Fakt, że francuski katalog zapowiadający paryską aukcję ma w tytule École de Paris, z pewnością nie powinien budzić zaskoczenia, tylko raczej sygnalizować, że wbrew obcojęzycznym nazwom można w nim zacząć szukać polskich malarzy. Skoro na zaplanowaną na 4 grudnia licytację wystawione mają zostać prace tzw. szkoły paryskiej, ostatnią grupą, której należy się spodziewać, są najpopularniejsi artyści francuscy, którzy przy tym utrwalali na swoich obrazach wyłącznie rodaków przechadzających się na tle rozpoznawalnych fragmentów architektury.

KISLING W PAKIECIE:
KISLING W PAKIECIE:
Zbiór graficznych prac Kislinga można licytować, kontaktując się z francuskim domem aukcyjnym samemu albo przez portal Artinfo.
BOISGIRARD-ANTONINI

Nazwa odnosi się co prawda do malarzy działających w Paryżu w I połowie XX wieku, ale głównie przyjezdnych i pochodzenia żydowskiego, którzy nie reprezentowali razem żadnej konkretnej tendencji. Dla polskich kolekcjonerów informacja o sprzedaży prac artystów przesiadujących w kawiarniach Montparnasse’u jest jednak o tyle istotna, że stanowią oni jedną z niewielu grup twórców, których nazwiska pojawiają się na aukcjach w wielu krajach — od Polski i Francji po Stany Zjednoczone i Izrael.

Przyjmując narodowościowy klucz, trzeba więc zwrócić uwagę na te z obiektów francuskiego katalogu, które sprzedawane są również na polskim rynku — widoki Henryka Epsteina, Henryka Haydena czy chociażby proste w formie portrety Mojżesza Kislinga, którego olejnym obrazom zdarza się już osiągać ceny kilkuset tysięcy dolarów. Spodziewanie się podobnych rekordów tym razem byłoby przesadą, bo estymacja za przykładowe dzieło Kislinga wynosi zaledwie 400-600 EUR, i to w dodatku za jakiś mgliście opisany zestaw. Intuicja słusznie więc podpowiada, że nie ma w nim wartego setki tysięcy aktu, a nota katalogowa od razu to potwierdza — w takiej cenie zdobyć możemy kilka grafik, w tym jeden numerowany, niskonakładowy i autorski egzemplarz na papierze japońskim, i 20 kolorowych litografii, z których jedna przedstawia Modiglianiego.

Dla inwestora niezainteresowanego paryską szkołą Francuzi przygotowali też coś specjalnego — niezupełnie wiadomo dlaczego pomiędzy spodziewanymi pozycjami w katalogu znajdują się też współczesne geometryczne prace polskich przedstawicieli awangardy.