Szumne deklaracje i przykra rzeczywistość

KOMENTARZ, red. Anna Gołasa
opublikowano: 2015-10-05 22:00

Senat przyjął nowelizację ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.

Uchwalony dokument nie jest jednak tym, co może sugerować jego tytuł i wcześniejsze deklaracje rządu. Nowelizacja ustawy „przestrzennej” ogłoszona przez rząd w sierpniu i zapowiadana jako rewolucja w tej dziedzinie, trzy tygodnie później trafiła do Sejmu w wersji zawierającej jedynie kilka (z kilkudziesięciu) punktów. W takiej też formie została przyjęta przez obie izby parlamentu. To jedna z wielu ustaw w ostatnich tygodniach, których zasadnicza treść służy tylko propagandowym deklaracjom, w życie wchodzą zaś ich mało znaczące namiastki. Pierwotny projekt postulował m.in.: ułatwienia w tworzeniu planów zagospodarowania przestrzennego, regulacje w kwestiach odszkodowawczych, ograniczenia w stosowaniu decyzji o warunkach zabudowy. Proponował także sposób powstrzymania nadmiaru inwestycji budowlanych na terenach do tego nieprzygotowanych, co obciąża gminy kosztownym obowiązkiem zapewnienia im odpowiedniej infrastruktury. Oczywiście pomysły proponowane przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju (MIiR) wymagały poprawek — np. w przypadku budownictwa jednorodzinnego w obrębie miast, które nowelizacja nadmiernie ograniczała— zasadniczo jednak propozycja mogła stać się zrębem dobrej i bardzo potrzebnej regulacji. W uzasadnieniu nowelizacji czytamy, że tylko wprowadzenie w życie wszystkich propozycji naraz zagwarantuje oczekiwane skutki. Tymczasem rząd wybrał z ustawy tylko kilka punktów i skierował je do Sejmu pod szumnie brzmiącym hasłem „projekt zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym”. Punkty te dotyczą wyłącznie lokowania sklepów wielkopowierzchniowych. I są de facto dodatkiem do ustawy o rewitalizacji, z której w tajemniczych okolicznościach wypadł zapis o marketach. Projekt ustawy o rewitalizacji zawierał punkt, mówiący, że sklepy ponad 400 mkw. można budować jedynie na terenach objętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego (w praktyce oznaczało to większą kontrolę samorządów nad powstawaniem marketów). Na etapie edycji dokumentu punkt ten wykreślono, a Sejm przegłosował wadliwy projekt przesłany do prezydenta i Senatu. Pod naciskiem opinii publicznej, która wychwyciła „przeoczenie”, posłowie pracujący nad ustawą skierowali pytanie do biura prawnego Sejmu, by wyjaśnić status dokumentu. W tym kontekście należy widzieć okrojoną wersję nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Prawdopodobnie w intencji MIiR miała stać się łatą na „dziurawą” ustawę o rewitalizacji, przywracając zapiso sklepach wielkopowierzchniowych. Tylko czy go przywraca? Nowelizacja postuluje objęcie tych sklepów obowiązkiem planu miejscowego — tak jak w ustawie o rewitalizacji — tylko, że obowiązek ten miałby dotyczyć sklepów o powierzchni większej niż 2 tys. mkw. Niezorientowanym różnica może wydać się niewielka (400 a 2 tys. mkw.), warto jednak pamiętać, że najczęściej spotykane sieciowe markety (Biedronka, Lidl, Kaufland) mają powierzchnię od 500 do 1,5 tys. mkw. Zatem nowelizacja, która miała zastępować zapis, jaki znikł z ustawy o rewitalizacji, w rzeczywistości jest dużo mniej surowa dla dużych sieci handlowych (w zasadzie dotyczy tylko hipermarketów i galerii handlowych). © Ⓟ

KAMIL SUSKIEWICZ, ekspert ds. polityki mieszkaniowej Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego