Ćwiczenia miały kryptonim “Stabilo Due”. Przeprowadzono je we wrześniu. Szwajcarski dziennik Der Sonntag poinformował, że ćwiczenia opierały się na mapie ryzyka stworzonej w 2010 roku, kiedy wojskowi opracowali plany reakcji na wybuch niepokojów w samej Szwajcarii, jak i napływu uchodźców z krajów pogrążonych w kryzysie gospodarczym.

Resort obrony Szwajcarii nie wyklucza, że w najbliższych latach rozlokuje oddziały.
- Nie jest wykluczone, że konsekwencje kryzysu finansowego w Szwajcarii doprowadzą do protestów i przemocy – powiedział rzecznik resortu w rozmowie z CNBC. – Armia musi być gotowa kiedy policja w takich przypadkach zwróci się o pomoc – dodał.
W “Stabilo Due” uczestniczyło 2 tys. żołnierzy, zarówno wojsk lądowych, oddziałów specjalnych jak i lotnictwa. Ćwiczenia odbyły się w ośmiu miastach w całym kraju.
CNBC zwraca uwagę, że w magazynie Schweizer Soldat minister obrony Ueli Maurer ostrzega o możliwej eskalacji przemocy w Europie.
- Nie mogę wykluczyć, że w nadchodzących latach będziemy potrzebować armii – powiedział.
Podkreślił, że polityka oszczędności europejskich państw skłania je do ograniczania wydatków na armię, co dodatkowo zwiększa ryzyko.
CNBC zwraca uwagę, że przyszłość armii jest „gorącym tematem” w Szwajcarii. W przyszłym roku zostanie przeprowadzone referendum w sprawie jej funkcjonowania w dotychczasowym modelu. Obecnie Szwajcaria ma największą armię w Europie w relacji do liczby mieszkańców. Nie brakuje głosów, że ostatnie działania wojskowych to próba znalezienia uzasadnienia dla utrzymania status quo.
- Szwajcarska armia desperacko szuka powodów do istnienia, dlatego zawsze próbują wynaleźć nowe zadania – powiedział rzecznik GSOA, grupy dążącej do ograniczenia armii w Szwajcarii.