Szwedzi zarażą nas innowacyjnością

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2015-06-12 00:00

W zakresie innowacji możemy brać przykład ze Szwecji. Okazja jest: podpisano porozumienie o współpracy.

Jest deklaracja o szwedzko-polskiej współpracy w zakresie innowacyjności. List intencyjny w tej sprawie podpisali w Warszawie Janusz Piechociński, minister gospodarki Polski, oraz Mikael Damberg, minister przedsiębiorczości i innowacji Szwecji. Oficjalne przypieczętowanie zobowiązań nastąpiło podczas Szwedzko-Polskiego Forum Innowacji.

— Co 10. studiujący Europejczyk jest Polakiem, mamy ponad 400 uczelni wyższych, 100 tys. pracowników naukowych, z czego 60 tys. o stopniu minimum doktora oraz 30 tys. najlepszych w Europie absolwentów informatyki i programowania co roku. Kładziemy te atuty na stole współpracy polsko-szwedzkiej — zaznaczył podczas spotkania Janusz Piechociński.

Rozruszać sektor B+R

Z danych, które przytoczył, wynika, że w Polsce na badania i rozwój wydaje się 0,7 proc. PKB, ok. 70 proc. tych wydatków pochodzi z budżetu publicznego. W 2020 poziom wydatków na innowacje powinien wzrosnąć do 1,7-2 proc. Tylko że w Polsce nie da się tej dziury załatać wyłącznie pieniędzmi publicznymi. Potrzebne jest zwiększenie zaangażowania sektora prywatnego.

Pod tym względem Szwecja ma stanowić dla nas przykład. — Polska jest jednym z niewielu krajów, z którymi Szwecja ma strategiczne partnerstwo obejmujące wiele dziedzin — współpraca w ramach Unii Europejskiej, partnerstwa wschodniego oraz strategii bałtyckiej. Silne są też nasze więzi ekonomiczne.

Obrót handlowy między naszymi krajami w ciągu minionych 10 lat wzrósł dwukrotnie, a można to jeszcze poprawić. Kraje są dla siebie 11. co do wielkości partnerem eksportowym, Polska natomiast jest największym partnerem dla Szwecji w tym rejonie Europy. Kilkaset szwedzkich firm, lub kapitałowo powiązanych ze Szwecją, jest obecnych w Polsce, np. IKEA, Electrolux, Ericsson, Skanska — wymienił Mikael Damberg.

Wymiana następuje zarówno na poziomie gospodarczym, jak i edukacyjnym. Jednak, jak zaznaczył szwedzki minister, obydwa kraje muszą przejrzeć na oczy i podjąć działania, które pozwolą ich firmom przetrwać na szybko rozwijającym się rynku i zmierzyć się z globalną konkurencją. Może w tym pomóc wzrost poziomu innowacyjności obydwu gospodarek i większe zaangażowanie sektora B+R (badania i rozwój).

Innowacje w skali MSP

Wspólne wyzwania pojawiają się m.in. w sektorze energetycznym, sektorze opieki zdrowotnej czy nowych technologii. Niemniej jednak akcent we współpracy ma zostać postawiony również na wzajemną promocję małych i średnich biznesów.

— Innowacje wywodzą się zarówno z dużych, jak i z małych firm. Te małe są w stanie szybciej niż duże wprowadzić innowacje na rynek. Dlatego skupiamy się również na start- -upach. Biorąc pod uwagę to, że funkcjonujemy w wieku cyfrowym, bardzo dużo nowych firm startuje od razu w skali globalnej. Stwarza to dla nich ogromne możliwości bardzo szybkiego wzrostu — zaznaczył Mikael Damberg.

Jak to się ma do polskich realiów? Firm działających w skali globalnej nadal mamy niewiele. — Jesteśmy pierwszym producentem srebra na świecie, drugim po Stanach Zjednoczonych producentem łodzi do 10 metrów, czwartym producentem mebli na świecie, ale mamy mało brandów narodowych. Sęk w tym, aby innowacyjność gospodarcza wiązała się z innowacyjnym państwem, które pcha ludzi ku przedsiębiorczości. Z czasem państwo będzie mogło tworzyć coraz mniej miejsc pracy, będą ją kreować ludzie, w pierwszej kolejności dla siebie — dodał Janusz Piechociński.

Jednak bez odpowiednich warunków, zagwarantowanych przez państwo, trudno będzie wiele zdziałać. Dlatego właśnie należy zacząć od inicjatyw podejmowanych na poziomie państwowym. Reszta będzie już rzeczywiście zależeć od aktywności, zaangażowania i przedsiębiorczości samych obywateli. © Ⓟ