Poniedziałkowa konferencja prasowa energetycznego Tauronu dotyczyła głównie podsumowania pracy zarządu, który został powołany rok temu. Planom na ten rok poświęcono mniej czasu, ale wśród zapowiedzi znalazło się wprowadzenie nowej formy rozliczania się klientów za kupowaną energię elektryczną.
Od ubiegłego roku wszyscy klienci w Polsce mogą korzystać z taryf dynamicznych. To forma rozliczenia, w której cena energii zależy od momentu jej zużycia. Na razie jednak nie cieszy się dużą popularnością. Według Piotr Gołębiowskiego, wiceprezesa Tauronu do spraw handlu, zainteresowanych osób jest “stanowczo za mało”.
– W tej chwili z taryf dynamicznych korzysta u nas mniej niż tysiąc klientów. Przy czym z naszych danych wynika, że ta grupa klientów obniżyła sobie rachunki za energię o ponad 20 proc. – mówi wiceprezes.
Mimo korzyści finansowych, taryfy dynamiczne cieszą się małym powodzeniem w skali kraju, ponieważ wymagają od klienta dużego zaangażowania w monitorowanie cen i zarządzanie zużyciem.
Będzie nowa oferta
Tauron zaznacza, że ofertę dynamiczną wciąż testuje. Od czerwca zamierza próbnie wprowadzić inną formę rozliczeń, w której ceny będą zmienne w zależności od godziny. W obecnej ofercie cena zmienia się co 15 minut i zależy od wartości indeksu z Towarowej Giełdy Energii. W efekcie godziny z niską ceną energii mogą być różne w poszczególne dni.
– Nowy produkt, który chcemy wprowadzić prawdopodobnie w okolicach czerwca, bazuje na bardziej długoterminowym profilu cenowym. To będzie oferta ze stałymi cenami, zmiennymi godzinowo, które pozwolą klientom na zmianę przyzwyczajeń – zapowiada Piotr Gołębiowski.
Zarząd Taurona zakłada, że taką formą rozliczeń będzie zainteresowanych znacznie więcej osób niż dotychczasowymi taryfami dynamicznymi.
– Liczę, że co najmniej 10 tys. klientów skorzysta z tej oferty w pierwszym okresie – mówi wiceprezes.
Grzegorz Lot, prezes Tauronu, uważa, że proponowana nowa forma rozliczeń powinna skłonić klientów do bardziej aktywnego podejścia do zarządzania zużyciem energii.
– Im więcej wolnego rynku, im bardziej naturalne ceny - bez rynku, bez mrożenia - tym większy będzie popyt na tego rodzaju usługi. Klasyczna taryfa G11 powinna stać się najdroższą z dostępnych dla gospodarstw domowych, bo jest najbardziej konserwatywna i bezpieczna. Wszystkie rozwiązania, które w jakiś sposób angażują klienta, powinny dawać mu korzyści ekonomiczne – mówi Grzegorz Lot.
Nadzieja na niższe ceny
Do końca września cena energii dla gospodarstw domowych wynosi maksymalnie 500 zł za MWh netto. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej, zasugerowała w poniedziałek, że obowiązywanie tych przepisów mogłoby być przedłużone do końca roku. Innego zdania jest Paulina Hennig-Kloska, ministra klimatu i środowiska, która wyraziła nadzieję, że w ostatnim kwartale tego roku taryfy zbliżą się do poziomu ceny maksymalnej i dalsze mrożenie cen energii nie będzie potrzebne.
Zarząd Tauronu też uważa, że utrzymanie ceny maksymalnej do końca roku nie jest konieczne.
– Ceny energii elektrycznej spadają i będą spadać także dla gospodarstw domowych. Już dziś ceny rynkowe nie są dużo wyższe od maksymalnych, dlatego uważamy, że przedłużanie mrożenia nie jest konieczne. Możemy sobie poradzić bez ceny maksymalnej w IV kwartale 2025 r. – mówi Piotr Gołębiowski
Ta sama ustawa, która przedłużyła obowiązywanie maksymalnej ceny energii dla gospodarstw domowych na ten rok, nakazuje też sprzedawcom energii do końca kwietnia złożyć wnioski o nowe taryfy. Zarząd Taurona liczy, że ten obowiązek zostanie przeniesiony na później.
– Pracujemy nad tym, żeby przesunąć obowiązek składania wniosków taryfowych na lipiec. Dałoby nam to czas, żeby optymalnie wyliczyć koszty. Przewidujemy, że nasze ceny taryfowe będą niższe niż obecnie – mówi Piotr Gołębiowski.
Uwaga na inflację
Zarząd Tauronu zadeklarował też wzrost nakładów inwestycyjnych na sieci dystrybucji energii elektrycznej.
– Chcemy podwyższać nakłady, ale w sposób zrównoważony, żeby nie wywołać zbytniego impulsu inflacyjnego. Tegoroczny wzrost może wynieść kilkanaście do dwudziestu kilku proc. – zapowiada wiceprezes Michał Orłowski.
Wzrosną też inwestycje w segment wytwarzania energii w elektrowniach węglowych, które wymagają remontów. Nakłady na odnawialne źródła energii będą natomiast zależały od dostępności projektów do ewentualnego zakupu.
Zainteresowanie taryfami dynamicznymi jest na razie śladowe, co widać też na przykładzie danych przedstawionych przez Tauron. Jeśli odbiorca jest aktywny i zużywa więcej energii, kiedy jest ona tańsza, to uzyskaną oszczędnością dzielą się klient i sprzedawca. Dlatego firmy starają się zachęcać do taryf dynamicznych, ale ten temat ginie w dyskusji o mrożeniu cen energii. Sprzedawcy nie są w stanie przebić się z ofertami innymi niż zakładające ustawową cenę maksymalną. Przeważa przekonanie, że gdyby nie było tej ustawy, ceny by wzrosły. Klienci nie są zainteresowani szukaniem bardziej korzystnych ofert. To się nie zmieni, dopóki obowiązywać będzie mrożenie cen. Dokładnie taki sam scenariusz widzimy w segmencie sprzedaży prądu do biznesu – do końca 2024 roku, gdy wygasły ceny maksymalne dla średniego biznesu, zainteresowanie cenami i ofertami dla biznesu było minimalne.
Dodatkowo wprowadzenie taryf dynamicznych to stosunkowo świeża zmiana. Jest to też oferta dla najbardziej świadomych klientów, dla odbiorców o dużym zużyciu energii i takich, którzy mają odpowiednie wyposażenie - nie tylko inteligentny licznik, ale i fotowoltaikę, magazyn energii czy samochód elektryczny. Grupa docelowa jest więc niewielka, na koniec października 2024 roku w Polsce było zarejestrowanych mniej niż 70 tysięcy samochodów elektrycznych. Na 16 milionów gospodarstw domowych przyłączonych do sieci.