Fot. ARC
Mudita Pure nie ma błyszczącego wyświetlacza dotykowego, pokrywającego całą powierzchnię gadżetu, ani wzorzystej obudowy z tyłu zmieniającej odcień w zależności od kąta padania światła. To brutalnie proste urządzenie, które zostało zaprojektowane w taki sposób, żeby nie odciągać użytkownika od tego, co ważniejsze. Właśnie to doceniła Niemiecka Rada ds. Wzornictwa, przyznając nagrodę w kategorii „komputer i komunikacja:. Radę powołał niemiecki parlament, a utrzymuje niemiecki przemysł, więc to nie jakiś tam konkurs ogłoszony dlatego, żeby ktoś mógł sobie lub znajomym przyznać nagrodę. Inaczej mówiąc, szacun Mudita.
Założycielem start-upu jest Michał Kiciński, postać znana z branży gier komputerowych, współtwórca CD Projektu, firmy, która stworzyła trzy części gry „Wiedźmin” i oczekiwanego „Cyberpunka 2077”. Mudita powstała w 2013 r., jej udziałowcami, poza Michałem Kicińskim, są Tomasz Nosal, Łukasz Anwajler i Przemysław Kitowski, szef badań i rozwoju. Flagowym produktem jest telefon Pure, który niedługo ma trafić do sprzedaży. Dosyć jednak tych personaliów, bo bohaterem mają być nie twórcy, lecz sam gadżet.
Twórcy. Założycielem Mudity jest Michał Kiciński (z prawej), a jej udziałowcami, są także m.in. Tomasz Nosal i Łukasz Anwajler. Fot. ARC
Mudita Pure to minimalistyczny telefon, który podczas kampanii crowdfundingowej na Kickstarterze zebrał ponad 260 tys. USD. Teraz jest do kupienia w przedsprzedaży na stronie producenta z rabatem 15 proc. O tym, ile trzeba zapłacić, dowiecie się, czytając tekst do końca – będzie szok. Telefon wyposażony jest w wyświetlacz E Ink, który wykorzystywany jest też w czytnikach e-książek i ma niską wartość współczynnika absorpcji promieniowania elektromagnetycznego (SAR). Prawdę mówiąc, łatwiej powiedzieć, czego nie ma. Lista jest długa, bo brakuje przeglądarki internetowej, aplikacji, portali społecznościowych, np. Facebooka i Twittera, i gier, które pożerają nam tak wiele czasu. Telefon nie robi też oczywiście zdjęć, a tym bardziej nie kręci wideo.
Tyle o tym, co w środku, a co z designem? Wiadomo, że ile osób, tyle opinii. Małgorzata Szostak, szefowa stylistyki w Mudita, nie ukrywa, że zespół inspirował się japońskim i skandynawskim wzornictwem. Jest więc prosto, czysto, klarownie, bez udziwnień, błyskotek i świecidełek, z hołdem dla zasady: mniej znaczy więcej. Nnazwa Mudita to zresztą buddyjskie określenie radości. Telefon wygląda niepozornie, ale chyba to jest siłą tego typu produktów.
Idea nie jest bowiem w gruncie rzeczy rewolucyjna. Nokia sięga po prostotę, wskrzeszając dawne kultowe modele, m.in. Nokię 3310, a na rynku jest sporo prostych, całkiem dobrych telefonów komórkowych. Podobają się ludziom ceniącym prostotę, styl lat 90., albo po prostu takim, którzy uważają, że to niezbyt mądre, rozsądne i odpowiedzialne wydawać kilka tysięcy złotych na smartfon, gdy można wydać kilkaset, a czasem tylko kilkadziesiąt złotych na sprzęt oferujący funkcję dzwonienia i wysyłania SMS-ów. Mudita celuje w innych klientów.
Fot. ARC
Pure określany jest jako telefon komórkowy klasy premium, którego zadaniem jest nierozpraszanie uwagi użytkownika. Znacie ten obrazek: rodzinna albo biznesowa kolacja, a każdy na początku spotkania wyciąga swój wypasiony smartfon, kładzie na stole i co chwilę zerka, czy nie pojawiło się jakieś zmieniające losy świata powiadomienie. Przylepieni jesteśmy do tych ekranów, niedługo po dłuższym braku dotyku nasze palce będą chyba wpadały w jakieś drgawki. Pure ma nudny ekran, nie kusi społecznościówkami czy stronami internetowymi, więc po co na niego zerkać. Trzeba się skupić na drugim człowieku lub swoich myślach.
Dla jednych taki telefon będzie wybawieniem i ułatwieniem, dla innych, zagorzałych użytkowników technologii, przekleństwem i zaprzeczeniem wszystkiego, co tak naprawdę w tym całym gadżeciarstwie kochają. Pure jednak nie ma chyba ambicji, żeby zastąpić smukłe Samsungi, iPhone’y, Xiaomi czy Motorole, ale chce je od czasu do czasu wyręczyć. W kieszeni nosimy w zasadzie dobrej klasy komputery, które są bazą kontaktów, centrum zarządzania z kontami mailowymi, aplikacjami dbającymi o produktywność i masą cennych narzędzi, więc rezygnacja z tego oznaczałaby rewolucję w życiu, na którą wielu z nas nie jest gotowych, albo po prostu nie może sobie pozwolić. Mudita zamierza potowarzyszyć podczas wspomnianej kolacji, weekendowego wyjazdu i wakacji, kiedy chcemy być w zasięgu, jakimś kontakcie telefonicznym, ale nie mamy ochoty, żeby wszyscy bombardowali nas nieustannie informacjami.
Na ile wycenicie taką przyjemność? Mudita Pure jest do kupienia za 1232 zł i to po rabacie, ponieważ regularna cena wynosi 1449 zł. Tak, to mniej więcej tyle, ile trzeba wyłożyć na niezły smartfon ze średniej półki, którym można zrobić naprawdę sporo kreatywnych rzeczy. Warszawski start-up zdecydował się więc na dosyć ryzykowną grę i może trafić do tych, którzy chcą naprawdę zmienić swój sposób konsumpcji technologii, albo mają wystarczająco dużo pieniędzy, żeby popróbować nowych rzeczy, poszpanować trochę minimalistycznym wzornictwem, czy pokazać pewien sposób na życie.
Fot. ARC
Jaki będzie rezultat tej gry, jak zwykle pokaże rynek i wyniki sprzedaży. Kolejek w sklepach, jak po debiucie iPhone’a, na pewno nie będzie, ale jakaś nisza jest pewnie do zdobycia.